O tym, kiedy terapia ma szansę na powodzenie i jak zmienia się życie wielu rodzin, z Agatą Szymkowiak rozmawia Jędrzej Rams.
Jędrzej Rams: Jaka była przed rokiem, gdy zaczynaliście, Pani wizja polskich rodzin?
Agata Szymkowiak: Wtedy mogłam tylko domyślać się, z jakimi problemami przyjdzie nam się zetknąć. Wiedziałam, że w polskich rodzinach jest wiele miłości, często mimo trudnych warunków materialnych, ale podejrzewałam, że będą do nas trafiać raczej osoby z problemami, doświadczające raczej braku miłości na różnych etapach życia rodzinnego, bo przecież mało kto szuka pomocy specjalistów, gdy wszystko układa się pomyślnie.
Jaką dzisiaj ma Pani wizję? Z jakimi problemami styka się Pani najczęściej?
Moja wizja nie zmieniła się jakoś znacząco. Dalej jestem przekonana, że miłości w naszych rodzinach jest bardzo dużo. Nie można jednak nie zauważyć, że problemów także jest sporo i są one na pewno dużo poważniejsze, niż się spodziewałam na początku. Specjaliści pracujący w poradni stykają się często ze sprawami naprawdę sporego kalibru, np. uzależnieniami, problemami w relacjach rodzinnych, ciągnącymi się latami, często rozpoczynającymi się od błahostek, problemami psychologicznymi, małżeńskimi, także trudnościami wychowawczymi, często spowodowanymi brakiem komunikacji między rodzicami lub jej utrudnieniami. Dużym zainteresowaniem cieszy się również terapia logopedyczna – mamy kilkanaścioro dzieci pod stałą opieką logopedy (w sumie odbyło się prawie 150 indywidualnych spotkań z tym specjalistą) – czy porady prawne – praktycznie nie było dyżuru prawnika, na którym nie ustawiłaby się kolejka chętnych do skorzystania z informacji prawnych.
Jak można najefektywniej pomagać polskim rodzinom?
Ważnym aspektem naszej pracy jest bezpośrednia, szybka pomoc w sytuacjach kryzysowych. Najczęściej ludzie szukają pomocy specjalisty dopiero wtedy, gdy kryzys albo już jest bardzo nasilony, albo czai się na horyzoncie. Myślę, że o efektywności takiej pomocy decyduje wiele czynników, ale z rocznej pracy w poradni wynika, że najważniejsze, by klienci mieli zaufanie zarówno do specjalisty, jak i do placówki. Wtedy terapia ma szansę się powieść, a pomoc specjalisty ma szansę być rzeczywiście skuteczna. To zaufanie dostaliśmy od wielu osób niejako na kredyt, jako placówka powiązana z Kościołem katolickim. Nasza pomoc jest świadczona w sposób zupełnie anonimowy, co jeszcze wzmacnia to zaufanie. Nikt tu nie pyta o nazwisko, wiek, wyznanie czy status społeczny – pomoc zostanie udzielona każdemu, kto się zgłosi. Ludzie to widzą i czują. Najlepszą pomocą – bo udzielaną jeszcze zanim pojawią się problemy – jest jednak profilaktyka. Wydaje mi się, że udało się nam zrobić w tym względzie dosyć sporo, głównie dzięki warsztatom i wykładom.
Kto korzysta z oferty poradni?
Na tym etapie, gdybym od kogoś usłyszała, że poradnie takie jak nasza są przeznaczone dla osób z tzw. marginesu, mogłabym jedynie współczuć niewiedzy osobie, która taką opinię wypowiada. To, że ktoś znalazł się w takich czy innych tarapatach, nie definiuje go przecież jako człowieka takiego czy innego typu. W praktyce poradnianej jak na dłoni widać, od jak błahych i często naprawdę nie do końca zawinionych wydarzeń zaczynają się koszmarne problemy w ludzkim życiu. Nasza oferta jest skierowana także do osób, które nie przechodzą typowych kryzysów w swoim życiu rodzinnym czy osobistym – korzystają one z pomocy logopedy, prawników, lekarza pediatry, doradców rodzinnych, przychodzą na warsztaty (np. z pierwszej pomocy dla rodziców dzieci i niemowląt). Określiłabym poradnię jako miejsce dla osób, którym zależy na dobrych relacjach z rodziną, z innymi ludźmi oraz – bardzo często – z Chrystusem. To tego rodzaju poszukiwania przyciągają tu najwięcej osób.
Szczerze mówiąc, nie obserwuję, by opinia, że do poradni przychodzą tylko rodziny „patologiczne”, jakoś specjalnie na nas ciążyła. Widzę wśród lubinian wielką otwartość, jeśli chodzi o korzystanie z pomocy poradni. Myślę, że jest to bardzo pozytywny sygnał. Pozytywne są też informacje zwrotne. Dowiaduję się, że prowadzone przez nas warsztaty przynoszą efekty, np. w relacjach z dziećmi, specjaliści informują o parach, które zaniechały rozwodu, o uzależnionych, którzy przystąpili do leczenia i terapii nałogów. Dzwonią ludzie, którzy chcą powiedzieć, że coś, co wydarzyło się w poradni, zmieniło ich życie na lepsze, mejlują, dziękując, że po raz pierwszy od dawna zobaczyli w swoim życiu jakieś „światełko”. Za to wszystko trzeba nieustannie dziękować Bogu – że zebrał w naszej poradni tak zaangażowaną i kompetentną ekipę specjalistów oraz osób, które nas wspierają, i że ewidentnie oświeca całą załogę Duchem Świętym.
Naprawdę, zebrało się sporo „przypadków” i „dowodów” na Jego działanie w tym miejscu. Nasza patronka, święta Joanna, która bardzo dobrze znała realia i trudności życia rodzinnego, też już wyprosiła nam i naszym klientom wiele, wiele łask. Ja widzę to gołym okiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |