Gorzów Wielkopolski jest liderem rankingu! Ale nie ma się z czego cieszyć. To ranking rozwodów.
Statystyki są nieubłaganie: w przeliczeniu na 10 tysięcy mieszkańców przypada 28,1 rozwodów. To najwyższy wskaźnik w Polsce. Za nami są takie miasta jak Gdynia (25,9), czy Gdańsk (25,5). Zielona Góra uplasowała się na ósmym miejscu, ze średnią 22. Dokładne informacje ma gorzowski Urząd Stanu Cywilnego.
– Choć sprawy rozwodowe gorzowian toczą się w różnych miejscach w Polsce i za granicą, wszystkie orzeczenia przesyłane są do nas i my rejestrujemy, że dane małżeństwo zostało rozwiązane – tłumaczy Mirosława Winnicka, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Gorzowie Wlkp. Na podstawie dokumentów gorzowskiego urzędu rysuje się tendencja, że wiele małżeństw rozpada się już po paru miesiącach. I wcale nie są to związki ludzi młodych, niedoświadczonych. – W październiku był ślub, a już w lutym jest wyrok rozwodowy z eksmisją. Ludzie mają 50 lat, biorą cywilny ślub po raz drugi albo trzeci. Ale nie mają do siebie cierpliwości, rozstają się po kilku miesiącach – mówi szefowa USC. Dodaje, że sądy wydają postanowienia o rozwodach także małżeństwom konkordatowym.
Zapewne znaczący wpływ na liczbę rozpadających się związków ma emigracja zarobkowa jednego z małżonków. Zmiany dokonujące się w rodzinie migrantów są determinowane przez wiele czynników. Istotne znaczenie ma to, który z członków rodziny wyjeżdża, na jak długo, jak daleko położony jest kraj migracji. Oprócz tego ważną rolę odgrywa możliwość wzajemnej komunikacji i częstotliwość spotkań. Cała rodzina w równym stopniu ponosi skutki migracji zarobkowej. Wiele par nie wytrzymuje życia w rozłące. Chociaż sytuacja ekonomiczne zdecydowanie się poprawia, to jednak następuje zerwanie relacji emocjonalnych.
– Aż 43 proc. osób przebywających na emigracji wchodzi w wolne związki partnerskie, zdradzając swoich małżonków. Jak twierdzą badani, mają „poranione dusze”, potrzebują bratniej osoby, wobec tego wchodzą w związki tymczasowe, aby zaspokoić potrzebę bliskości. Niekiedy rozpoczynają nowe życie – tłumaczy prof. dr hab. Jacek Kurzępa.
Pomoc? Nie potrzebujemy
Specjalistyczna Poradnia Rodzinna Stowarzyszenia Rodzin Katolickich przy parafii p. w. św. Józefa w Gorzowie Wlkp. zorganizowała w minionych miesiącach dwie sesje o sposobach rozwiązywania konfliktów w małżeństwie. Zainteresowanie gorzowian było znikome. – Ludzie chyba nie wiedzą, że mogą zrobić coś dla siebie. Małżonkowie czują, że narasta konflikt w małżeństwie, są kłótnie i wzajemne pretensje, ale nie szukają pomocy. Najczęściej przychodzą do poradni tuż przed złożeniem do sądu wniosku o rozwód, kiedy jest już za późno – mówią organizatorzy sesji.
Marzena i Mariusz Kruszakinowie, doradcy rodzinni ze Specjalistycznej Poradni Rodzinnej w Gorzowie Wlkp., przyznają, że nie potrafią wskazać głównej przyczyny kryzysów w małżeństwie. Ale wiedzą z doświadczenia, że najwięcej problemów wynika ze sporów o drobne codzienne sprawy. – Kto ma rozwiesić pranie, by wyschło; kto ma iść wyrzucić śmieci, a kto opróżnić zmywarkę i poustawiać umyte naczynia – to rafy, na których rozbija się wiele związków – tłumaczy doradca.
Wykonywanie codziennych obowiązków wiąże się z powszechnym przekonaniem o odrębnych zadaniach kobiety i mężczyzny. Wie o tym doskonale Anita Łukowiak ze Stowarzyszenia Pomocy Rodzinie w Gorzowie Wlkp. – Pewien mężczyzna zażądał, bym określiła, co ma robić żona, a co on. Poprosiłam, by to on wymienił obowiązki żony. „Pranie, gotowanie, sprzątanie, zakupy, pomoc dzieciom w odrabianiu lekcji” – to wyrecytował bez wahania. Gdy zapytałam o jego obowiązki, zaniemówił. „Drobne prace domowe” – powiedział po chwili. Drążyłam temat. – Mieszkacie we własnym domku, czyli pan naprawia cieknące rynny, dba o trawnik, maluje płot? – Mieszkamy w bloku – odpowiedział. – Czyli siedzi pan najczęściej z pilotem? – kontynuowałam. – Przecież ktoś musi kiedyś wymienić spaloną żarówkę – wyjaśnił po namyśle mężczyzna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |