Katarzynę Nowak, niewidomą artystkę z Wrocławia, często można usłyszeć na rozmaitych koncertach. Albo pośród dzieci, opowiadającą barwne historie. Choć słowo „opowiadanie” jest zdecydowanie zbyt ubogie.
Ciepły głos, któremu towarzyszą często dźwięki gitary, przykuwa uwagę nie tylko przy słowach poetyckich ballad, kolęd czy innych utworów wykonywanych przez laureatkę wielu konkursów na niejednej scenie. Jest niezrównany także przy opowieściach o zaczarowanym lesie, słoniu, któremu nikt nie chciał pomóc, czy o postępkach Dziubala Burego. Choć od dzieciństwa nie widzi, artystka „otwiera” słuchaczom oczy wyobraźni.
Potęga opowieści
– Od dziecka miałam zamiłowanie do baśni. Z pomocą rodziców oglądałam wieczorynki. Tak, oglądałam – wspomina, tłumacząc, jak potrafili przybliżyć swej niewidzącej córce obrazy z ekranu. – Słuchałam bardzo wielu baśni w wersjach muzycznych, dostępnych na kasetach, płytach. Gdy byłam bardzo mała, skupiałam się na słyszanych tam piosenkach, wyklaskując rytm. Moja siostra opowiadała mi, jakie instrumenty słychać w danej chwili – wiedziałam, że teraz gra flet, a teraz słychać złowieszczy dźwięk trąbki. Te dawne słuchowiska, z udziałem wielu aktorów, z odgłosami wiatru, szumu liści, burzy, wypełnione były całym bogactwem dźwięków. Pierwszą taką baśnią, z którą miała kontakt, był „Zaczarowany las” – historia chłopców, którzy w lesie urządzają sobie boisko, rozpalają ogień. Nie szanują lasu, niszczą go, a on w efekcie też ukazuje im swoje groźne oblicze. Ostatecznie jednak wszystko dobrze się kończy.
Po latach Katarzyna rozpoczęła studia – najpierw było to kulturoznawstwo, następnie filologia polska. Przez pewien czas myślała, żeby zająć się krytyką literacką, ale ostatecznie na 3. roku wybrała proseminarium z literatury dziecięcej i młodzieżowej z elementami folkloru. Praca o muzycznej bajce „Dar rzeki Fly” rozpoczęła długą przygodę z literaturą dla dzieci i młodzieży. – Ta piękna baśń jest bardzo mądra. Pokazuje, że można być człowiekiem pięknym mimo utraty urody; że dla dziecka jego kochana mama będzie zawsze najpiękniejsza – mówi, wspominając, jak odkryła siłę oddziaływania takich opowieści. Podczas praktyk w Ośrodku Szkolno-Wychowawczym przy ul. Kamiennogórskiej we Wrocławiu prowadziła lekcje na podstawie bajkowych słuchowisk. W świecie baśni odnalazła swoją drogę.
Znów w zaczarowanym lesie
Dzieci nie tylko słuchają, ale z pomocą Kasi wchodzą po uszy w barwne opowieści przeplatane śpiewem piosenek. Śledząc perypetie chłopców w bajkowym borze, myślą, jak nakłonić do przemiany niszczące przyrodę dzieci, co mogłaby powiedzieć złota rybka, jak sprawić, by wilk czy smok pozbył się krwiożerczych zamiarów. Maszerują po klasie, włączając się w wędrówkę przez las, naśladują głosy zwierząt. Obmyślają sposoby pokonania potwora imieniem Dziubal Bury, który chce uwięzić Wiosnę, by świat był zawsze szary. – Pojawił się na przykład pomysł, by dać mu… chipsy z tabasco – mówi Katarzyna.
Artystka współpracuje z kilkoma szkołami podstawowymi, z Centrum Kultury Wrocław-Zachód, uczestniczyła w projekcie Stowarzyszenia „Dar Serca” z Dąbrowy Górniczej. Zajęcia prowadzi z grupami integracyjnymi, z dziećmi niepełnosprawnymi oraz pełnosprawnymi. – Z tymi ostatnimi często mam dwa spotkania. Jedno dotyczy bajki, drugie „niewidzenia”, życia osoby niewidomej – mówi.
– Padają wtedy różne, bardzo szczere pytania: jak sobie radzę z dobieraniem ubrań, jak wiem, na które piętro w budynku mam trafić, czy mam sny, jak nauczyłam się gry na instrumencie… Kiedyś dziewczynka zapytała Kasię, czy wstydzi się, że nie widzi. – A ty czasem się wstydzisz? Co wtedy robisz? – odpowiedziała pytaniami. „Chowam się w pokoju, nie odzywam się” – stwierdziła uczennica. – A czy ja się chowam, nie odzywam? – pytała dalej bajkoterapeutka.
– Dzięki takim spotkaniom jestem w stanie przekazać dzieciom, że także osoby z podobnymi jak ja problemami, niewidzące, mogą się realizować, spełniać marzenia, mieć pomysł na siebie. Mogę innym dać coś z siebie – dodaje, opowiadając o wzruszających czasem spotkaniach z dziećmi – choćby cierpiącymi z powodu choroby nowotworowej czy porażenia mózgowego. Podczas prowadzenia takich bajkowych lekcji Kasia czasem musi się zmierzyć z trudnymi wyzwaniami – np. dotrzeć do niewidomego chłopca z autyzmem. Początkowo jego reakcje były niezrozumiałe, w końcu jednak poprzez baśń udało się w pewien sposób nawiązać z nim kontakt. Muzyka i długie opowieści otwierają – nie tylko oczy i uszy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.