Albo jedzie. Albo zderza się z innym składem, gdy pan Tadeusz się zagapi. Ale bez obaw. Tylko w jego ogrodzie.
Czarne to nie Hamburg z największą na świecie makietą kolejową ani Wrocław czy Gliwice, gdzie po imponującym Kolejkowie prują nie tylko modele lokomotyw, ale i pływa statek, zmieniają się pory dnia, pada deszcz. A jednak i Czarne ma się czym poszczycić – znajduje się tu prawdopodobnie największa w kraju ogrodowa makieta kolejowa. Zbudował ją Tadeusz Żyła, układając 300 m torów na 600 m kw. ziemi – między drzewami, oczkami wodnymi i drogą do garażu. A wszystko w skali G, czyli pomniejszone 22,5 raza w stosunku do oryginału, w której lokomotywa GBB ma 80 cm długości, ludzie zaś – czekający na jednym z wielu dworców, spoglądający nawzajem na siebie zza okien stojących wzdłuż siebie wagonów – mierzą po 8 cm. – Tu ciągle coś się dzieje: tam ktoś na kogoś czeka, tu jest wypadek, tam podjeżdża autobus – pasjonat kolei wyjaśnia jej urok. – Kolej interesuje ludzi także dzisiaj, mimo że przemieszczamy się głównie samochodami. Przecież tam, gdzie rozwijała się cywilizacja, najpierw budowano kolej. Przy liniach kolejowych rozwijały się miasta. To nasza historia.
Piękny pisk kół
Jest 21.00, wieczór jeszcze długi, bo to lipiec. Pan Tadeusz idzie do ogrodu za domem z filiżanką herbaty, siada w ulubionym miejscu pod wiatą i bierze w dłoń przyrząd, za którego sprawą staje się małym chłopcem – ręczny regulator, za pomocą którego może wywołać z garażu 7 składów pociągów. Zanim z charakterystycznym sygnałem gwizdnie lokomotywa BR132 (która właśnie dostała polecenie, by wyruszyć z zajezdni i po dwóch minutach znaleźć się na dworcu w Czarnem), rozświetlają się latarnie na dworcach i nastawniach, zapalają się zielone reflektory semaforów, czerwone rogatek, a na jelczu śmieciarki zaczyna migać kogut ostrzegawczy. Wszystko – ruch pojazdów szynowych, światła, dźwięki – wgrane jest w system cyfrowo i tylko żaby w oczku wodnym rechoczą własnym głosem. A i tak trudno nie ulec wrażeniu, że turkot kół, syk sprężarki czy dźwięk wygaszania silników są rzeczywiste (tak naprawdę modele posiadają silniczki elektryczne, które pracują bezszelestnie; dźwięki imitujące pracę pociągu są wgrane, nawet pisk kół). – Czy to nie są piękne odgłosy? – rozpływa się modelarz.
Miłość i poligon
Pan Tadeusz, wychowany w poniemieckim domu w pobliskiej miejscowości Wyczechy (na makiecie to dom nr 10), ulega pięknu dawnych budowli, które ogląda podczas podróży po Polsce i Niemczech. Posterunek nastawni kolejowej nie musi być klockiem bez wyrazu, przeciwnie, może inspirować jak nastawnia w Mainz. – Marzę, by zbudować wieżę ciśnień. Te poniemieckie są prześliczne, na przykład wieża w Starogardzie Gdańskim. Te wklęśnięcia, wypukłości... To mistrzostwo. Na jej podstawie zrobiłem dach nad wolierą dla bażantów – zdradza. Na modelarstwo pan Tadeusz poświęca ranki i wieczory. Jesienią i zimą konstruuje budynki, odwzorowując każdy szczegół. Jeśli krata w oknie dworca w Czarnem ma siedem szprosów, to i na makiecie ma tyle samo. W tym celu wymierzył wszystkie cegły i odległość pomiędzy latarniami na peronie. – Tutaj możemy obejrzeć nasz czarneński dworzec w takim kształcie, jak wyglądał za nowości, także nieistniejącą część magazynową, rozebraną po pożarze – informuje.
Dworzec w Czarnem to także małe historie. – Czasem rozmyślam o pasażerach. Przez lata ludzie przeżywali tu różne sytuacje: ktoś kogoś odprowadzał, ktoś się cieszył, ktoś płakał. Wśród tych plastikowych ludzików są moi znajomi. Na przykład Joanna, która czeka na pociąg do szkoły i, jak zawsze, stoi tutaj – pan Tadeusz wskazuje dziewczynę opartą o ścianę przy rynnie. – A tam jej chłopak, ten z boku w kapeluszu. To Darek. Jak zwykle, siedzi i patrzy na Asię. W lipcu tego roku można tu obejrzeć także inną scenkę, sprzed 30 lat, kiedy z dworca w Czarnem ruszał na poligon 28. pułk czołgów pancernych, stacjonujący tu w latach 1951–1990. – Wiem, jak to wyglądało, bo sam służyłem w tutejszej jednostce wojskowej 2198. To był pułk czołgów średnich – objaśnia modelarz i wskazuje na zatrzymujący się przed budynkiem dworca tabor przewożący radzieckie czołgi T72. W otwartym na oścież pierwszym wagonie siedzą żołnierze. Być może jednym z nich jest on sam.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.