Nie potrzebują spodni w kant i koszul z mankietami. Przydałaby się za to kołdra, w którą można się owinąć, by przespać jakoś do rana. Dobrze, że choć wieczorem można napić się herbaty i zjeść ciepłą zupę.
Trzeba czasu
Gorący Patrol nie stawia bezdomnym wymagań. – To była nasza odpowiedź na papieski apel o wyobraźnię miłosierdzia – mówi ks. M. Puzewicz. Każdy, kto przychodzi, otrzymuje gorącą herbatę, zupę, jakieś drugie danie oraz drobną pomoc medyczną w postaci opatrunków czy tabletki przeciwbólowej. – Chodzi o to, by być z tymi ludźmi, by przywrócić im godność, którą utracili. Każdy z nich ma za sobą jakąś trudną historię, najczęściej więzienie, i towarzyszy mu strach przed pójściem do lekarza, wyrobieniem dokumentów, zatrudnieniem. Każde z tych miejsc może sprawić, że bezdomny zostanie jakoś zapisany, a on tego nie chce. Część z nich ma wyroki w zawieszeniu, pozostaje w różnych konfliktach i nie chce zostać zidentyfikowana. Trzeba naprawdę długiego czasu, by ktoś zachciał to zmienić.
Od kilku tygodni patrol wzbogacił się o mobilną wersję. Dzięki ludzkiej życzliwości ma wieczorami do dyspozycji busa, którym wolontariusze wyruszają do miejsc zajmowanych przez bezdomnych. – Mamy już swoją bazę adresów. Podopieczni przebywają w altankach, ogródkach działkowych, pustostanach, kanałach ciepłowniczych. Odkąd jest samochód, można dojechać w te miejsca, zawieźć coś ciepłego, koce, ubrania i opatrunki. Na wyposażeniu samochodu jest też defibrylator, gdyby zaszła potrzeba udzielania komuś pierwszej pomocy – wyjaśnia ks. Mietek.
W pomoc bezdomnym w Lublinie zaangażowanych jest około 30 wolontariuszy. To ludzie przede wszystkim młodzi duchem, którzy wyciągając rękę do drugiego, chcą zmieniać świat wokół siebie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |