Paweł jest rehabilitowany i stymulowany. Robi ogromne postępy dzięki zabiegom i ćwiczeniom. Rozumie, wykonuje polecenia, o które go ktoś poprosi. Jednak nie otworzył jeszcze oczu, nie mówi, nie chodzi.
W sierpniu ubiegłego roku w Antwerpii doszło do wypadku na budowie. Z rusztowania spadł 33-letni mężczyzna. Uderzył głową o beton. Przez chwilę był jeszcze przytomny, wypowiedział imiona - jak się później okazało - swojej żony i brata. Natychmiast wezwano karetkę pogotowia. Gdy przyjechali ratownicy, z Pawłem nie było już żadnego kontaktu. W karetce rozpoczęła się dramatyczna walka o przywrócenie akcji serca.
W szpitalu Paweł od razu trafił na stół operacyjny, gdzie poddany został zabiegowi trwającemu 6 godzin. Nie odzyskał przytomności, zapadł w śpiączkę. Lekarze nie dawali szans na to, że z tego wyjdzie. Jego żona postanowiła się nie poddawać. Znalazła w Polsce klinikę i profesora, który podjął się walki o powrót Pawła do zdrowia. Dzięki ludziom o dobrych sercach udało się zebrać pieniądze na transport Pawła do Polski i kliniki. Paweł i Wioleta mają dwójkę małych dzieci w wieku 1,5 roku i 4 lat. Od roku wszyscy przebywają w klinice, gdzie codziennie walczą.
- Paweł jest rehabilitowany i stymulowany. Robi ogromne postępy dzięki zabiegom i ćwiczeniom. Rozumie, wykonuje polecenia, o które go ktoś poprosi. Jednak nie otworzył jeszcze oczu, nie mówi, nie chodzi. Miesięczny koszt rehabilitacji i pobytu w klinice całej rodziny to ok. 30 tys. zł - mówią najbliżsi.
Rodzina nie jest w stanie opłacać pobytu Pawła w klinice i kosztownej rehabilitacji. Dlatego o wsparcie proszą przyjaciele, organizując kwesty i zbiórki. W ostatnim czasie akcja odbyła się przy kościele Matki Teresy z Kalkuty w Chełmie.
Więcej informacji można uzyskać na stronie zbiórki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |