Julia Holcomb miała 16 lat gdy dokonała aborcji. 30 lat po tym dramacie przerywa milczenie. Dziś matka siedmiorga dzieci jest zdeterminowaną obrończynią życia.
15 letnia Julia wraz z przyjaciółką obmyśliły „haka” na 24 letniego wówczas Stevie Tylera, frontmana rockowej grupy Aerosmith. Julii „udało się”. Była z Tylerem przez trzy lata. Mieli się pobrać. On chciał dziecka, ona też. Zaszła w ciąże. I wtedy ta kłótnia, jego nieuporządkowane rock’n’rollowe życie. A potem pożar, gdy była sama w domu. Znalazła się w szpitalu. Zaczadzenie. To wtedy usłyszała, że musi usunąć ciążę. A Tyler? Wył w duchu: „Jezu co ja narobiłem!”
Holcomb milczała ponad 30 lat na temat tamtych wydarzeń. Ostatnie publiczne informacje o jej ciąży pochodzą od jednej z kolejnych dziewcząt Tylera, która mówiła o „samobójczym telefonie” od Holcomb, w czasie gdy rockman był w trasie. Teraz Julia Holcomb przerwała milczenie. Jej świadectwo opublikował portal LifeSiteNews.com we współpracy z Rachel’s Vineyard Ministries, organizacją zajmująca się pomocą osobom z syndromem postaborcyjnym
Holcomb opublikowała wspomnienia pod panieńskim nazwiskiem, chcąc chronić prywatność rodziny. „Nie chodziło tylko o zamknięcie tamtego etapu życia” tłumaczy. Czyniła to z nadzieją, iż jej świadectwo o dokonanej aborcji i jej bolesnych konsekwencjach pomoże w odnalezieniu pokoju i wewnętrznym uzdrowieniu tych, którzy również dopuścili się aborcji.
Przyznaje, że i jej matka znalazła pod presją dokonania aborcji, ale „szczęśliwie dała mi się narodzić, a potem mojemu bratu i była kochającą matką”
Dramatyczne wydarzenia nastolatki rozpoczyna tragiczny wypadek samochodowy w 1971 r. spowodowany przez pijanego ojczyma. Zginął wtedy 10 letni brat Julii oraz dziadek, a babcia, siostra i Julia zostały ciężko ranne. Mając 15 lat Julia opuszcza dom. Zaprzyjaźnia się z 24 letnią kobietą, która wprowadza ją w świat seksu i rock’n’rolla. „Najbardziej niebezpieczna przyjaźń jak mogła mi się przytrafić” przyzna po latach. To wtedy poznaje Tylera.
Gdy Tyler oświadcza dziewczynie, że chce mieć z nią dziecko, jest „poruszona jego szczerością. Też chciałam dziecka i wierzyłam, że to musi to być prawdziwa miłość”
Sytuacja stała się napięta, gdy Tyler, powiadomił o zamiarze małżeństwa swoich rodziców. Z rezerwą przyjęli informację zważywszy na młody wiek Julii. Wkrótce doszło do kłótni. Tyler wyjechał w trasę, ona została „sama bez pieniędzy, edukacji, opieki medycznej, prawa jazdy, z niewielka ilością jedzenia” wspomina.
To w tym czasie doszło do pożaru w mieszkaniu, w którym przebywała. Z pożaru nienaruszony pozostał jedynie obrazek… Jezusa, który przed laty Julii ofiarowała babcia. Julia znalazła się w szpitalu. Zaczadzenie. Tyler odwiedził ją. Namówiony przez przyjaciela, powiedział, że jedynym rozwiązaniem jest dokonanie aborcji. Julia zaoponowała – chciała dziecka. Była w piątym miesiącu. Tyler postawił jej alternatywę – albo aborcja, albo wraca do swojej matki. W obawie, że rodzina jej nie przyjmie – uległa presji Tylera.
„Przeraźliwy koszmar, którego nigdy zapomnę” – tymi słowami Holcomb opisuje aborcję. Tyler był wraz z nią podczas aborcji, ale jak opisuje Julia „na kokainie, emocjonalnie odłączony”.
Tyler jednak pamięta tamto zdarzenie. W autobiografii wspomina: „Idziesz do lekarza, on umieszcza igłę w jej brzuchu i na twoich oczach coś wyciska. To coś wychodzi na zewnątrz martwe. Byłem zdruzgotany”. Tyler, który pierwszy raz śpiewać zaczął w wieku 6 lat w kościelnym chórze, przyznaje, że jedyne słowa w gabinecie aborcyjnym w jego głowie to; „Jezu, co ja zrobiłem!”
„Moje dziecko miało jedynego obrońcę: mnie. A ja poddałam się presji z obawy o przyszłość” wyznaje Holmond „Chciałabym cofnąć czas, i powiedzieć aborcji: nie. Z całego serca chciałabym widzieć jak to dziecko żyje i się rozwija”.
Holcomb alarmuje - „po aborcji nic juz nie jest takie samo”. Po nocach dręczą ją koszmary dotyczące aborcji. Jako „pokiereszowany duch”. Wraca do matki. Z rodziną znajduje swoje miejsce w Zjednoczonym Kościele Metodystycznym. Idzie do collegu, gdzie poznaje swego przyszłego męża.
Od 1993 roku wraz z mężem jest w Kościele katolickim. Są zdecydowanymi obrońcami życia. „Jestem pro life” – deklaruje. Wychowują szóstkę swoich dzieci, i jedno adoptowane. ”Jestem wdzięczna każdemu dziecku. One są dla mnie darem od Boga”. O swoim mężu mówi: „prawdziwy bohater”. Są małżeństwem od 30 lat.
Holcomb uwrażliwia, iż aborcja nigdy nie jest rozwiązaniem. „Ktoś może powiedzieć, że moja aborcja była usprawiedliwiona z racji mojego młodego wieku, narkotyków, skutków pożaru. Ale nic nie może usprawiedliwić odebrania życia mojemu dziecku. To było złe ”.
Holcomb nie chowa w sobie goryczy wobec Tylera. „Modlę się za jego szczere nawrócenie i mam nadzieję, że znajdzie Bożą łaskę” – czytamy w jej wspomnieniach. Modli się również „aby nasz naród zmienił prawo, znalazł z powrotem drogę do Boga, przez szanowanie nienarodzonych, aby życie niewinnych było chronione, by wzmocnić świętość małżeństwa”
Jullia Holcomb podkreśla, że „małżeństwo i rodzina są fundamentami każdego społeczeństwa”, i że warto „ufać Bogu bez względu na następstwa”.
Świadectwo Julii Holcomb na www.lifesitenews.com: TUTAJ