To, co tu napisano, jest prawdą i budzi szacunek dla tej młodej lekarki. Niech Pan da jej siłę do dalszego dzielnego stawania w obronie wartości prawa naturalnego potwierdzonego Ewangelią. Takie bastiony wiary jak ona to ostatnie szańce przeciw diabelskiej "sekularyzacji" opartej na egoizmie sięgającym nawet morderstwa. Dobrze , że są środowiska wzmacniające postawę tej młodej lekarki. Dobrze też, ze o tym piszecie. "A moce piekielne go nie przemogą". Będę pamiętał o niej w modlitwie.
W mojej skromnej ocenie każdy, kto przykładem swego życia zaprzecza tezom lasowanym przez zwolenników aborcji czy przez przemysł antykoncepcyjno-aborcyjny będzie atakowany, czy publicznie szkalowany. Aby stanąć w obronie życia najsłabszych, nienarodzonych, aby sprzeciwić się tezom o "dobroci" aborcji czy invitro trzeba mieć naprawdę wiele odwagi. Ale stanąć przed światem jako świadek przeczący lasowanej tezie o tragicznych losach osób u których stwierdzono w okresie prenatalnym wadę genetyczną to jest już odwaga na najwyższym poziomie.
A masz inne świadectwo(a) "wszystkich kobiet"? "Przeprowadziłam aborcję, bo nie chciało mi się przeprowadzać do większego mieszkania" - takie coś już było. I sporo ludzi nie widzi e tym nic niestosownego. Może warto cofnąć się ok 100 lat wstecz i zobaczyć do czego prowadzi. Szczególne temu na co pozwalało prawo.
Po pierwsze o ile mi dobrze wiadomo, to każde dziecko (nawet no jeszcze nienarodzone) ma matkę i ojca. Ale ważniejszym jest dookreślenie o czym maja rodzice decydować. Czy zdajesz sobie sprawę, co stoi za nieodwracalną decyzją o aborcji? Bo bardzo łatwo pisze się bezrefleksyjnie: "decyzja kobiety".
Antykoncepcja i aborcja to są metody pozbycia się tzw. problemu niechcianego dziecka. Przy czym aborcja jest metodą praktycznie 100%, a antykoncepcja zawodzi. Pamiętam czasy, gdy w Polsce młodzi :"tatusiowie": zbierali pieniądze na skrobankę, bo prezerwatywy wtedy były bardziej zawodne. Dziś pewnie czynią podobnie, ale dzięki zakazowi aborcji przynajmniej nie robią tego oficjalnie.
Tabletki ,,antykoncepcyjne" 2 fazowe zawieraja w sobie 4 zabezpieczenia przed niechciana ciaza - wsrod nich jest rowniez ta sama substancja chemiczna ktora uzywa sie do wywolania poronienia kobiety czyli tzw. aborcja wczesnoporonna.
Ataki na tę panią doktor tylko świadczą o tym jak nisko upadł dzisiaj zawód lekarza. To nie powołanie, etyka tam nie istnieje - a później się ludzie dziwią jak na oddziale patologii ciąży mogą dzieci umierać przez zaniedbanie lekarzy, ano mogą, bo jak się w przerwie pomiędzy aborcjami lekarz zajmuje płodem w takim samym wieku jak ten, którtego przed momentem wyskrobał, to mu zwyczajnie wszystko jedno.
Aby stanąć w obronie życia najsłabszych, nienarodzonych, aby sprzeciwić się tezom o "dobroci" aborcji czy invitro trzeba mieć naprawdę wiele odwagi. Ale stanąć przed światem jako świadek przeczący lasowanej tezie o tragicznych losach osób u których stwierdzono w okresie prenatalnym wadę genetyczną to jest już odwaga na najwyższym poziomie.
Po pierwsze o ile mi dobrze wiadomo, to każde dziecko (nawet no jeszcze nienarodzone) ma matkę i ojca.
Ale ważniejszym jest dookreślenie o czym maja rodzice decydować. Czy zdajesz sobie sprawę, co stoi za nieodwracalną decyzją o aborcji? Bo bardzo łatwo pisze się bezrefleksyjnie: "decyzja kobiety".