Dzięki charytatywnemu zaangażowaniu małżeństwa z Podbeskidzia oraz kilku innych prywatnych osób, w Lalibeli w Etiopii w dniach między 8 a 12 maja br. dokonano 218 operacji, usuwając pacjentom kataraktę i oraz lecząc chirurgicznie zaawansowane przypadki zapalenia rogówki spojówek.
Pomysł zawiązania wspólnoty małżeństw ma już 20 lat i narodził się właśnie w beskidzkiej wiosce. Przeszli już z Weselem Wesel ulicami wielu polskich miast, gościli m.in. w Poznaniu, Krakowie, Warszawie, Olsztynie. Modlili się w katedrach, potem z wodzirejami aż do rana bawili się żywiołowo. I chętnie mówią, co zyskali, żyjąc od ślubu w trzeźwości.
Jest ich kilka tysięcy. Z całej Polski. Licealiści, babcie, studenci, małżeństwa, księża i zakonnice. Dowódca – ruda i piegowata Karolina. Znak rozpoznawczy – czyste srebro.
O tym, że oddanie się Bogu przez Maryję jest najprostszą drogą do zjednoczenia z Nim, mówił niejeden święty. Dla wielu Polaków ma Ona przede wszystkim twarz Madonny z Częstochowy. Na wrocławskim Brochowie spotkać można małżeństwa, których życie splotło się z tajemnicą jasnogórskiego szczytu.
Niektórzy mają w sobie dziecięcą ufność, że to, co przychodzi od Boga i w Jego imię – jest zawsze dobre. Ci właśnie mają domy o szeroko otwartych drzwiach.
Tadek, Józek, Julek, Wojtek, Andrzej, Mietek, Maciek, Władek, Krysia i Staś – wśród nich jeden szafarz, dwóch księży i biskup – owoce miłości małżeńskiej Emilii i Józefa Słaby z Żeleźnikowej.
Wydawało się, że doszli do kresu. Rozstali się, a jednak wydarzyło się coś, co sprawiło, że są razem. Uznali, że to doświadczenie jest tak ważne, że muszą się nim podzielić z innymi.
Adopcja, upośledzenie, choroby, szkoła specjalna – wielu to przeraża. Marii i Andrzejowi dało szansę na kochającą się rodzinę i bogate w doświadczenia życie.
Propozycja dla małżonków, którzy chcą głębiej przeżywać swój związek.
– Gdy modliliśmy się przy szpitalnym łóżku córki, chwilę później odzyskała przytomność. Wtedy wiedzieliśmy już, że ją odzyskamy – mówią Barbara i Andrzej.