Amelia Rita miała być chora. A Zosia wcale się nie urodzić. Obie są „księżniczkami” swoich rodziców. Cudami.
Straciła własne dziecko, świadomie adoptowała chore. Mówi, że Bóg, zabierając, daje, a kiedyś wytłumaczy sens.
Życie z nieuleczalnie chorym dzieckiem jest drogą. Przede wszystkim piękną, jak Asia. Bez Weronik jednak droga byłaby trudniejsza.
Najpierw stali na kasie w supermarkecie. Później opiekowali się porzuconymi i chorymi. I zgodnie przyznają: to były wakacje życia.
Jej świat odmienił się w szpitalu, podczas choroby córki. Zaczęła wspierać takich jak ona: rodziców chorych dzieci.
Jasne, że wszystkich chorych, zaginionych, skrajnych wcześniaków uratować się nie da. Ale najpierw trzeba zrobić wszystko, co w naszej mocy, by spróbować.
Potocznie mówi się, że ktoś, kto odbiera sobie życie, ma chorą duszę. To część prawdy. Samobójstwo to też wynik choroby społeczeństwa.
Od 10 lat żółte żonkile kwitną przed szkołami, kościołami. Są symbolem nadziei, którą młodzi niosą osobom ciężko chorym, często umierającym.
Pół dolara na leczenie chorego dziecka otrzymuje ośrodek zdrowia w Burundi. Dotacja jest 20 razy większa za podanie środków antykoncepcyjnych.
Centrum Opieki Wyręczającej nieuleczalnie chorych dzieci oraz Międzynarodowe Centrum Szkoleniowe Opieki Paliatywnej chce w Krakowie-Nowej Hucie zbudować Fundacja Małopolskie Hospicjum dla Dzieci.