Mają siedmioro dzieci. Sześcioro na ziemi i jedno w niebie. Gdy siadają do wigilijnej wieczerzy, szczególnie dziękują Bogu za narodziny każdego z nich. Rity, która spogląda na nich z wysoka, też. Bo każde narodzenie jest cudem.
– Nie zapomnę tej drogi do Białegostoku. Tym razem po USG doktor powiedział: „Udało się nam”. Wiele lat marzyłam o tym, żeby to usłyszeć – mówi Agnieszka.
My: Maria i Artur Mrowcowie przenosimy naszą własność, wszystkie dobra, nieruchomości, firmę, samochody, konta bankowe, pracę i... długi na Boga.
– Pomoc nie jest trudna, trzeba tylko dostrzec drugiego człowieka i zainteresować się jego losem. Czasem, by kogoś wesprzeć, wystarczy chwila rozmowy czy drobny gest – tłumaczy wolontariuszka Wiktoria Krynicka.
Marta najbardziej pamięta jego nosek. Taki malutki… Po prostu śliczny. I to, że przez całe jego życie mogła go głaskać po uszku. Paweł zapamiętał cichutki płacz. Płacze, a więc żyje! I jeszcze to, jak spokojnie leżał na boku z zamkniętymi oczkami. Tymek urodził się na godzinę i czterdzieści osiem minut życia na tej ziemi…
Mają marzenie. Żeby się spełniło, ostro wzięli się do roboty. Z pomocą nieba i dobrych ludzi mają już dach nad głową.
8 czerwca 2013 roku na ślubie Sylwii i Rafała Świerczyńskich ich druhną była córka Natalka, a syn Krzysiek podawał im obrączki. Nikt by nie pomyślał, że ten uśmiechnięty chłopiec cierpi na autyzm. I że ten ślub, tak jak inne cuda w ich domu, stał się za jego sprawą.
W tym roku większość uczniów przebrała się za świętych, swoich imienników.
Wbrew krzykliwym wystawom i rozbuchanemu marketingu święto Halloween przyciąga coraz mniej chętnych.
Gdyby Ania i Marcin posłuchali lekarza, który w 6. tygodniu ciąży zdiagnozował poronienie, nie trzymaliby dziś w ramionach swojej córeczki.