Harce Siudej Baby w Wieliczce oraz tradycyjny odpust Emaus na krakowskim Salwatorze to zwyczaje kultywowane w Poniedziałek Wielkanocny w Małopolsce.
Spokoju w dekoratorni pilnuje Azor, biało-czarny kundel, ulubieniec całej załogi, obszczekując każdego nieznajomego. Szczególnie nie toleruje fotografów. Wygląda na to, że jego zadaniem jest strzec tajemnicy wzorów…
Wokół świętowania męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa zrodziło się wiele zwyczajów ludowych, z których pewne praktykowane są po dziś dzień.
– Jak się wydrapuje na jajku kwiatek, to trzeba jajkiem cały czas obracać. Czasem wyjdzie trochę krzywo, ale to tak jak w przyrodzie – śmieje się pani Stefania Topola.
W miłości Boga i siebie nawzajem pomaga im gdakanie kur, wiejący wiatr, zapach ziemi i praca.
Należą do młodego pokolenia ambitnych Polaków, które setkami tysięcy zostało zmuszone do szukania za granicą tego, co powinni dostać w ojczyźnie – perspektywy godnego życia dzięki uczciwej pracy.
Robią to, co lubią. Wychowują czwórkę dzieci i wystarcza im na godne życie. Mieszkają na wsi, ale w ciągu roku spotykają tylu ludzi, że mógłby im pozazdrościć mieszkaniec wielkiego miasta. Kim są ci wybrańcy?
O północy – z Wielkiej Soboty na Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego – trwającą przez okres Wielkiego Postu ciszę w mieście przerywa bicie w bęben.
W kilka godzin z wydmuszek budują konstrukcję, którą przed północą zawieszają nad drogą.
Cymper, ostatki wpisują się w tradycję karnawału, czyli groteskowego, pełnego szalonej zabawy i radosnego „pożegnania mięsa” (carne – mięso, vale – żegnać), aby przygotować się do wstrzemięźliwości w okresie Wielkiego Postu.