Plastikowa choinka, na niej plastikowe ozdoby, a pod nią plastikowa szopka. Wszystko wykonane w chińskiej fabryce w wielu milionach egzemplarzy. Świąteczny nastrój? Brak. A tak niewiele trzeba, by było inaczej…
Ciszę w pokoju przerywał tylko szelest szczoteczek i dyskretny, urywany szloch. – Na początku odmówiłem wykonywania tej pracy. Niełatwo jest wziąć na siebie taki ciężar – mówi mężczyzna pracujący przy renowacji bucików, należących do dzieci zamordowanych w Auschwitz.
Może być wysoka albo niska, chuda albo gruba. Nie musi mieć długich włosów ani niebieskich oczu. Ani czerwonej sukienki, jak na obrazku. To rysopis poszukiwanej: mamy, która nie musi być idealna.
Ledwo wrócił z rowerowej wyprawy dookoła Polski, a już wyruszył w pieszą wędrówkę wzdłuż brzegu Wisły. Podróżując, Michał Gontaszewski pomaga warszawskiej Fundacji Dzieciom „Zdążyć z pomocą”.
Dwa lata temu grupa osób niepełnosprawnych intelektualnie "wyruszyła" w wyjątkową podróż, w "Himalaje". Pokonali 200 tys. kilometrów i wiele swoich słabości.
– I co u pani zobaczę? – profesor z Łodzi, taki, co już wszystko widział, światowy, lekceważąco rzucił w twarz uśmiechniętej blondynce. – Gniazdo gnomów – odparowała.
Ponoć te same zdolności w jednej rodzinie ujawniają się co drugie pokolenie. Nie jest to jakiś zapis w genach, ale prosty rachunek ekonomiczny.
Jacek Todys, nadleśniczy z Polanowa, ma ten przywilej, że praca jest jego pasją. Kiedy chce od pracy odpocząć, z powrotem idzie do lasu. A tam spotyka się z... Bogiem.
- Obudziłem się jak zwykle - opowiada Michał Szczypka z Czechowic-Dziedzic. - Pobiegłem na autobus do Bielska o 6.30. Po drodze dzwoni mama i pyta, gdzie jestem. Mówię: jak zwykle, do szkoły jadę! Słyszę: "Synu, ale dziś sobota...".
Jeżeli mówi się o węglu, na Lubelszczyźnie nikt nie myśli automatycznie o Śląsku. Wyobraźnią przenosi się do Łęcznej i „Bogdanki”.