Znalezione na śmietniku. Często bez rąk czy tułowia. Gdy trafią do pani Józefy, ożywają.
Tarnobrzeska placówka – jako jedyna w Polsce – będzie kształcić stewardessy.
– Niektórzy myślą, jak tak można z Warszawy przeprowadzić się do miejsca, gdzie jest jedynie przyroda, szkoła, kilku sąsiadów i kościół… Oni się dziwią, a ja się im dziwię – mówi Magda.
Na pozór wydaje się, że nic ich nie łączy. Różnią się wiekiem, wyglądem i miejscem pracy. Mają jednak coś wspólnego – te same priorytety.
– Stanąć na pokładzie, gdy łódź z dużą prędkością podskakuje na falach, to na początku było dla mnie nie do pomyślenia. Jednak ten rejs pomógł mi w przezwyciężeniu własnych lęków – mówi Patrycja, jedna z uczestniczek.
Wcale nie chodzi o zasypanie dzieci atrakcjami. Trudno zresztą przebić ofertę mediów, z którymi na co dzień niemal się nie rozstają. Chodzi o coś więcej. O dobre chrześcijańskie wychowanie.