Każdego roku setki, a nawet tysiące rodziców w Krakowie dowiaduje się, że ich dziecko nie zostanie w tym roku przyjęte.
– Nie chcę generalizować, bo tak jak są lepsze i gorsze przedszkola samorządowe, tak samo jest z prywatnymi. Ale nie jestem zadowolona. Przedszkolankami są panie studentki, które nie bardzo mają cierpliwość do dzieci. Obiad przywozi firma cateringowa. Córka już się skarżyła, że dostała zimną zupę. Przedszkole narzuca też absurdalne zasady. Na przykład za spóźnienie, nawet pięciominutowe, po dziecko, mamy płacić karę 30 zł – opisuje matka. Jej zdaniem wymuszanie na rodzicach, żeby posyłali dzieci do prywatnych placówek, wcale nie sprzyja ich konkurencyjności, a tym bardziej podnoszeniu jakości opieki nad dziećmi. Bo to odbiera możliwość wyboru. – To logiczne, że większość z nas będzie szukać najtańszych ofert, a druga strona wykorzysta okazję, żeby na tym jak najwięcej zarobić. Kiedyś przedszkola prywatne wybierali rodzice z dużymi pieniędzmi, snobistyczni. Teraz są to przede wszystkim ofiary, które nie mają co zrobić z dzieckiem – podsumowuje pani Katarzyna. – Wiem, że rodzice przepisują do nas pięciolatki, które wcześniej nie dostały się do przedszkola samorządowego i uczęszczały do przedszkoli prywatnych. Teraz są przyjmowane obligatoryjnie. Trudno mi powiedzieć, czy decydują o tym tylko względy finansowe. Myślę, że jednak nie – komentuje jedna z dyrektorek.
18 tysięcy miejsc: za mało W tym roku gmina przygotowała ponad 18 tysięcy miejsc w przedszkolach samorządowych. W Krakowie mieszka ponad 29 tys. maluchów w wieku przedszkolnym. Oczywiście, nie wszystkie z nich zostaną zapisane do przedszkoli, ale i tak dysproporcja między ofertą a zapotrzebowaniem jest poważna. W ubiegłym roku w pierwszej rekrutacji odpadło prawie 2 tysiące chętnych. Spośród 29063 małych krakowian 6519 dzieci jest sześcioletnich (rocznik 2006) i 6806 dzieci pięcioletnich (rocznik 2007). Dla trzy- (8104) i czterolatków (7634) zostaje zatem zaledwie około 5 tys. miejsc. Jak podaje Urząd Miasta, w Krakowie działa także 16 niepublicznych punktów przedszkolnych, do których uczęszcza 363 dzieci, oraz 97 niepublicznych przedszkoli, do których uczęszcza 5194 dzieci (obie formy opieki mają dotację od gminy). Jest też 15 przedszkoli publicznych, prowadzonych przez osoby fizyczne i prawne inne niż gmina, do których uczęszcza 1105 dzieci. Placówki te otrzymują wsparcie z UMK w postaci miesięcznej dotacji w wysokości 100 procent (685,16 zł) kosztów utrzymania dziecka w przedszkolu gminnym.
– W sumie z placówkami prywatnymi, mamy w Krakowie prawie 25 tys. miejsc w przedszkolach na 29 tys. dzieci w wieku przedszkolnym – informuje Katarzyna Fiedorowicz-Razmus z biura prasowego UMK.W tym roku kryteria zapisu dziecka do przedszkola są takie same jak w latach poprzednich. Najwięcej punktów, zgodnie z wytycznymi opracowanymi przez Ministerstwo Edukacji Narodowej, otrzymują dzieci samotnych rodziców, dzieci rodziców niepełnosprawnych i z rodzin zastępczych. Są też kryteria lokalne, np. oboje rodzice pracujący lub studiujący w trybie dziennym; jak i dodatkowe: dziecko, którego rodzeństwo ubiega się jednocześnie po raz pierwszy o przyjęcie do tego samego przedszkola lub którego rodzeństwo kontynuuje edukację w przedszkolu pierwszego wyboru.
Wyniki tegorocznej rekrutacji poznamy 13 kwietnia. Urząd Miasta od trzech lat prowadzi akcję pod hasłem „Sześciolatku, nie trać roku!”, której celem jest zachęcenie rodziców dzieci sześcioletnich do zapisywania swoich pociech do klas pierwszych szkół podstawowych. W ubiegłym roku do szkół poszło ponad 30 proc. sześciolatków, ale w tym roku ten wynik raczej się nie powtórzy. – Wtedy, gdy była mowa o obowiązku wcześniejszej o rok edukacji w 2012 r., rodzice obawiali się kumulacji dwóch roczników. Teraz, skoro nie muszą, nie chcą odbierać dzieciom roku beztroski i dzieciństwa. Przynajmniej tak argumentują – uważa Agnieszka Soja.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |