Sokoli wzrok

Poprawczaki i więzienia są pełne chłopców, których rodzice po prostu zostawili samym sobie.

To było to! Wszyscy troje uświadomiliśmy sobie w tym momencie, że coś złego dzieje się na profilu MySpace Sama. Chciał, by koniecznie pozostało to jego tajemnicą. Zdałam sobie sprawę, że ukrywał coś, co go zawstydzało, mama zaś nie chciała w tym grzebać. Nie chciała wiedzieć, czym zajmuje się jej syn, ponieważ w ten sposób dowiedziałaby się może czegoś niemiłego. Może byłaby zmartwiona zachowaniem syna, może musiałaby na niego krzyczeć i zabrać mu komputer, telefon komórkowy albo iPoda, albo wszystkie te rzeczy naraz? Jednak nie mogła tego zrobić, nie powinna – tłumaczyła sobie. W ten sposób zepsuje sobie obraz dobrego dziecka i zniszczy mu, być może, życie. Zdecydowała więc, że najbezpieczniej jest zachować dystans, pozostać w błogiej nieświadomości i nic nie robić.

Gdy przemyślała złe zachowanie i złośliwości ze strony Sama z ostatnich kilku miesięcy, stwierdziła z ulgą, że były to po prostu normalne reakcje okresu dojrzewania. Jednak, jak sądzę, głęboko w swym sercu wiedziała dobrze, po co przyszła do mnie do gabinetu za pierwszym razem. Prawda jest taka, że mimo iż jej umysł próbował zracjonalizować całą tę sytuację, to intuicja przyprowadziła ją do mnie. Znała przecież syna, wiedziała, że coś jest nie w porządku – za bardzo jednak bała się tej sytuacji, by moc stawić jej czoła. W końcu jednak sama zobaczyła, jak to wszystko wygląda, i stanęła przed decyzją, którą trzeba było podjąć. To przeraziło ją jeszcze bardziej. Gdyby zakazała synowi wchodzić na MySpace albo wręcz pozbyć się komputera, może zbuntowałby się i nawet uciekł z domu? Bała się, że jeśli źle rozegrałaby całą sprawę, okazałaby się kiepską matką i mogłaby zdemoralizować syna.

Uczucia Maddie dobrze obrazują podejście większości rodziców, z którymi spotykam się w całym kraju. Lękamy się spojrzeć prawdzie w oczy, by zobaczyć, czym naprawdę zajmują się nasi synowie – nie dlatego, że są źli, ale dlatego, iż boimy się ich dyscyplinować. Nakładanie sankcji jest wyczerpujące i stresujące. Często rodzice wolą, by dzieci przebywały w domu za wszelką cenę: pozwalają im na złe nawyki i działania, ponieważ boją się, że jeśli im tego zabronią, mogą swych synów po prostu stracić. Pozwól, że przypomnę ci jeden tylko fakt: poprawczaki i więzienia nie są pełne chłopców, których wychowywano w dyscyplinie, lecz tych, których rodzice po prostu zostawili samym sobie.

Ojcowie podchodzą do tego tematu trochę inaczej. Wielu nie rozumie złożonego procesu myślowego, który toczy się w głowach matek zmuszonych podejmować decyzje dotyczące synów. Gdy ojciec widzi problem, z reguły stara się znaleźć rozwiązanie, a potem decyduje, czy i jak wprowadzić je w życie. Matka myśli inaczej. Problemy, które dotykają jej syna, nie istnieją w próżni. W całej tej sytuacji pojawiają się także różnorakie matczyne uczucia. Jeśli problem jest poważny, matka może rozważać swoją współodpowiedzialność za jego zaistnienie, dalszy rozwój i rozwiązanie. Ponieważ czuje się odpowiedzialna za syna, lęka się, że jego problemy mogą odzwierciedlać jej własne słabości. Matki czują się często niepewnie w obliczu problemów syna, ponieważ wiedzą, że nie są w stanie w pełni zrozumieć jego myśli i uczuć. Większość matek musi odbyć całkiem długą drogę, by zrozumieć problemy swego syna. Po pierwsze wynika to z tego, iż są kobietami, i to powoduje, że trudno im zrozumieć męski umysł i męskie doświadczenia życiowe. Samo to sprawia, że czują się niepewnie i źle w tej sytuacji. Po drugie, niektóre matki (a także niektórzy ojcowie) nieustannie biorą na siebie problemy swych synów. Kobiety są w tym niezrównane.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg