Pora spełnić trzecie marzenie

Niektórzy lubią motoryzację, inni biegają, kolekcjonują obrazy lub zajmują się majsterkowaniem. Pasją Stanisława Kozłowskiego jest Wietnam.

Jak przegonić złe duchy

A jest się czym zajmować, bo w Wietnamie żyją 54 narodowości. Wietnamczycy stanowią około 85 proc. całej ludności liczącego 90 milionów osób kraju. Reszta to różne narody, z których największe liczą ponad 1,5 miliona osób, najmniejsze zaledwie kilkaset. – W naszej części świata słabsze narody ulegały silniejszym, były polonizowane, rusyfikowane czy germanizowane, albo w trakcie wojen zostały wytępione. A tam przez kilka tysięcy lat wszystkie narody żyją zgodnie obok siebie – tłumaczy Kozłowski.

W swojej książce przytacza wiele zwyczajów i tradycji. Niektóre z nich są zupełnie niezrozumiałe dla cywilizowanego świata. Na przykład w jednym narodzie panuje zwyczaj, że w przypadku długotrwałej choroby czy słabej odporności dziecka, zmienia mu się imię. Chodzi o to, by zmylić złe duchy, które przynoszą choroby. W innej prowincji miejsce pochówku wyznacza się w ten sposób, że rzuca się jajkiem i tam, gdzie się rozbije, tam będzie grób. – Inny naród ma ciekawy zwyczaj dobierania się w pary. Młodzi, zanim zdecydują się na małżeństwo, spotykają się w specjalnej chacie na uboczu wsi i spędzają tam noc... ale wyłącznie na rozmowie – jak sami mówią „od serca” – według ustalonych przez lata zasad. Nie ma szans, żeby doszło tam do czegoś innego, bo wtedy ci młodzi byliby nie tylko skompromitowani, ale czkałaby ich kara. To chyba dobry sposób na poznanie się przed ślubem, bo rozwodów tam praktycznie nie ma – opowiada autor książki „Narody Wietnamu”.

Takich zwyczajów, historii, legend i ciekawostek pan Stanisław zna mnóstwo. – W XI wieku w Wietnamie powstał uniwersytet nazywany „Świątynią literatury”. To była rewolucja jak na tamte czasy, gdyż mógł tam studiować każdy, niezależnie od pochodzenia. Nieważne, czy książę czy syn chłopa. Jedynym warunkiem było to, by był wystarczająco zdolny – opowiada pan Stanisław. Jego zdaniem Europejczycy mogliby się od Wietnamczyków uczyć choćby szacunku dla innych. – Tam jest tyle narodów, mają różne zwyczaje, filozofię, ale potrafią żyć obok siebie w pokoju – mówi leśnik. Jako cechy wyróżniające Wietnamczyków wskazuje opanowanie i pracowitość. – My też potrafimy być pracowici, ale oni są bardziej zdyscyplinowani. Mają wielki szacunek dla wszelkich zasad czy reguł. Prawo stanowione czy wynikające z tradycji – oni tego bezwzględnie przestrzegają – przyznaje Stanisław Kozłowski.

Może na emeryturze

Gdy pan Stanisław wydał książkę o Wietnamie, zrealizował jedno ze swoich marzeń. Drugie spełniło się niedługo potem – dzięki internetowi odnalazł wietnamskich kolegów ze studiów. Wtedy pojawiło się trzecie – pojechać do Wietnamu. – Ale nie z biurem podróży, które oferuje zobaczenie Wietnamu, Kambodży i Tajlandii w tydzień. To nie ma sensu. Trzeba mieć czas, żeby odwiedzić te najbardziej interesujące, często trudno dostępne miejsca – opowiada pan Stanisław. Duże miasta Wietnamu są zeuropeizowane, ale wystarczy wyjechać 100 km od Hanoi, stolicy kraju, by poznać zupełnie inny świat, jeszcze nie do końca skażony cywilizacją. Pan Stanisław w głowie już planuje wyprawę do Azji. – Moi koledzy ze studiów do Wietnamu jechali dwa tygodnie pociągiem przez Związek Radziecki, Mongolię i Chiny. Na szczęście teraz to tyle nie trwa – mówi.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg