Zdrada, rozstanie, pozew o rozwód… To już koniec małżeństwa? Czy porzucona osoba może uznać, że przysięga złożona wobec Boga w takiej sytuacji przestaje obowiązywać, a on/ona nie ma już żony/męża?
– Miałam idealistyczny obraz małżeństwa – mówiła Małgorzata w kościele św. Kazimierza. – Zbagatelizowaliśmy z narzeczonym kurs przedmałżeński, bo uznaliśmy, że przecież księża się na tych sprawach nie znają. Wesele było wspaniale wyreżyserowanym wydarzeniem. Sakrament zlekceważyliśmy. Jak wspomina, wkrótce okazało się, że powielają negatywne wzorce życia małżeńskiego, jakie zaobserwowali wśród swoich krewnych. Robili to, mimo że byli świadomi ich istnienia i nie chcieli ich powtarzać. Bez żywej relacji z Jezusem to się nie udało.
Choć Małgorzata przeżyła swoje spotkanie z Bogiem i trafiła do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym, dopiero w Sycharze pochyliła się nad swymi małżeńskimi problemami. – Tutaj byłam w stanie przebaczyć, wyartykułować wobec małżonka prośbę o przebaczenie i otrzymać je. W Sycharze przechodzę teraz, nadrabiając dawne zaległości, pogłębiony kurs małżeński. Wierzę, że jeśli Bóg mnie tu skierował, przygotowuje nową jakość dla mojego małżeństwa. Wierzę, że On ma wobec nas plan.
Cuda się dzieją
Jaki może być plan? Wśród sycharowiczów usłyszysz mnóstwo historii o jednaniu się z Bogiem i ludźmi. W książce Anny Jednej „Ile jest warta twoja obrączka?” zawarte są między innymi świadectwa osób, które odbudowały wspólnotę małżeńską po latach rozłąki. Mateusz wspomina w swej opowieści stopniowe rozluźnianie więzi z żoną i narastające zauroczenie koleżanką z pracy. Gdy wobec romansu żona postawiła ultimatum, wyprowadził się do kochanki. „Myślałem wtedy, że jest to miłość mojego życia, którą przez pomyłkę losu poznałem o kilka lat za późno” – czytamy. Krótka rozmowa z pewnym księdzem zasiała w nim ziarno niepokoju. „Poczułem, że jest między mną a żoną niewidzialna nitka, która już nigdy nie zniknie, nieważne, co będę robić, żeby ją zerwać”. Kiedy zrozumiał błąd, wyprowadził się od kochanki i zamieszkał sam. Żona nie od razu otworzyła mu drzwi, dziś jednak znów tworzą szczęśliwe małżeństwo.
Ania odeszła od męża Andrzeja do innego mężczyzny po trzech latach małżeństwa. Z tym drugim miała trójkę dzieci. Z czasem jednak związek zaczął się kruszyć. Zdecydowała się na wyprowadzkę, zostając sama z dziećmi. Potem pojawił się w jej życiu kolejny mężczyzna. W tym czasie bardzo zbliżyła się do Boga. Uznała, że jedynym sposobem na życie w zgodzie z sumieniem będzie stwierdzenie nieważności małżeństwa z Andrzejem, który również znajdował się w związku z inną kobietą, urodziło im się też dziecko. Wniosek o stwierdzenie nieważności był gotowy. I wtedy, podczas modlitwy, Ania zrozumiała, że to nie tak. Zyskała pewność, że małżeństwo było ważne. Towarzyszyło jej przerażenie (świadomość, że skazuje się na życie w pojedynkę) i jednocześnie spokój i radość stanięcia w prawdzie.
Kiedy przez przypadek spotkała Andrzeja, umówili się na dłuższą rozmowę. Opowiedziała szczerze o nawróceniu. On, choć bardzo życzliwy i sam przeżywający kryzys w drugim związku, uznał, że ich małżeństwo to sprawa zamknięta. Po 13 latach od rozstania cóż można zrobić? Dzięki wspólnocie Sychar rozpoczął się proces powrotu małżonków. Choć wymagało to niełatwych decyzji, wypracowania pewnych rozwiązań (kwestia kontaktów Andrzeja z synem), małżonkowie rozeznali, że jest to jedyna właściwa droga. Wkrótce zamieszkali razem i narodziło się ich wspólne dziecko.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |