Dwie kobiety, które "zdobyły" dziecko za pomocą wspomaganego zapłodnienia za granicą, nie mają prawa do uznania ich obu za matki. A dokładniej - przepisy, które temu zapobiegają, nie są sprzeczne z włoską konstytucją.
Tę decyzję włoski Trybunał Konsultacyjny ogłosił 21 października w komunikacie prasowym. Ale dziś ukazało się pełne uzasadnienie wyroku. "Świadome dążenie matki do bycia rodzicem nie podnosi go do rangi podstawowego prawa człowieka, dlatego jego nieuznanie nie narusza artykułu 2 Konstytucji" - można w nim przeczytać.
Jednocześnie, jak podnosi włoski TK, nie można pominąć także art. 30, "ponieważ techniki medycznie wspomaganej prokreacji »otwierają zupełnie nowatorskie scenariusze«" - i tutaj trybunał odwołuje się do swojego wyroku z 2019 r., potwierdzając jego ważność "w odniesieniu do paradygmatów rodzicielstwa i rodziny zakorzenionej historycznie w kulturze społecznej, wokół której zbudowana jest struktura artykułów 29, 30 i 31 Konstytucji".
"Kolejnym ważnym punktem w dzisiejszym orzeczeniu jest to, że nie ma żadnego obowiązku »dostosowania« naszego prawa do tego »ponadgranicznego«, bo skutkiem w tym przypadku byłoby potencjalne wprowadzenie w naszym kraju »najbardziej liberalnych zagranicznych przepisów regulujących tę sprawę«" - komentuje Marcello Palmieri w "Avvenire", największym katolickim dzienniku we Włoszech.
W tym przypadku dotyczy to prokreacji wspomaganej medycznie. "Ostatecznie Trybunał wyjaśnia, że uznanie rodzicielstwa homogenicznego »nie jest osiągalne poprzez stwierdzenie konstytucyjności przeciwnego zapisu«, ale tylko za pomocą ewentualnego »przełomu« legislacyjnego, który nadal pozostałby »niekonstytucyjnie narzucony«" - zaznacza "Avvenire".
Marcello Palmieri podkreśla na koniec: "Warto powiedzieć, że nie ma nadrzędnego powodu, dla którego parlament miałby zmieniać obecne ustawodawstwo, czego dowodem jest fakt, że Trybunał - w dzisiejszym wyroku - rezygnuje z jakiegokolwiek wezwania do tego, skierowanego do organu ustawodawczego".