Gubernator Florydy Ron DeSantis przejął 27 lutego kontrolę nad Samodzielnym Obszarem Walta Disneya.
Według agencji AP bezpośrednią przyczyną tej decyzji były tamtejsze publiczne sprzeciwy wobec ogłoszonego w tym stanie 29 marca ub.r. „Prawa Rodziców Dotyczącego Edukacji”, zwanego potocznie „Nie mów, że jesteś gejem” (Don`t Say Gay). Zabrania ono udzielania instrukcji na temat orientacji seksualnej i tożsamości gender dzieciom w przedszkolach i w pierwszych trzech klasach szkół podstawowych.
DeSantis i inni konserwatywni działacze Partii Republikańskiej krytykowali już od jakiegoś czasu władze fundacji Disneya za propagowanie ideologii „przebudzeniowej” (woke ideology), która m.in. w różnych zabawach narzucała dzieciom tematy zupełnie dla niech nieodpowiednie. Sprzeciw wywoływały też zmiany w produktach i tematach rozrywek. Odwiedzających Disneyland przestano np. tradycyjnie witać słowami „panie i panowie, chłopcy i dziewczęta”, ale zaczęto to czynić w jakiś inny „płciowo neutralny” sposób.
Zmieniono też urzędową nazwę Obszaru Disneya z „Reedy Creek” na „Centralny (Nadzorowany) Obszar Turystyczny na Florydzie” (Central Florida Tourism Oversight Distraict).
Gubernator powołał też nowy zarząd Obszaru z prawnikiem Martinem Garcią z Tampy na czele. Weszli do niego Bridget Ziegler – konserwatywna działaczka, nauczycielka i współzałożycielka organizacji „Mamy za Wolnością” (Moms for Liberty), Ron Petri – szef protestanckiej organizacji „The Gathering USA” i trzech innych konserwatywnych prawników.
Zmiany te nie dotyczą działalności finansowej istniejącego od 50 lat rozrywkowego giganta. Według (cytowanego przez AP) Jacoba Shumera – adwokata specjalizującego się m.in. w uprawnieniach samorządowych i w sprawach podatkowych – „nic się nie zmieni jeśli chodzi o płacenie podatków. Także wiele przywilejów, jakimi cieszy się Obszar Disneya, pozostanie nienaruszonych, łącznie z prawem do wypuszczania obligacji komunalnych”.