Pochodzą z różnych domów i dźwigają różny bagaż życiowych doświadczeń, a łączy ich nonkonformistyczne podejście do świata.
Chcesz, żeby twoje dziecko chodziło do dobrej szkoły? Najlepiej sam ją załóż. Tak jak zrobiło to sześć małżeństw z Lublina.
Szkolny gmach, a w nim klasy. W klasach ławki, a w ławkach dzieci. Wyłącznie chłopcy. Wszyscy ubrani w jednolite, granatowe sweterki, spod których wystają błękitne kołnierzyki. Na piersiach wyszyty emblemat szkoły. Nauczyciel prosi do tablicy jednego z nich...
996 projektów przygotowanych przez wszystkie uczelnie i instytuty naukowe z regionu uczyniły z dziewiątego Lubelskiego Festiwalu Nauki drugą co do wielkości imprezę w kraju.
Italo ma 28 lat. Jest Brazylijczykiem na stałe mieszkającym w Dublinie. Aktualnie sześć tygodni spędza w Lublinie, bawiąc się z przedszkolakami. Trzeba przyznać, że wychodzi mu to całkiem nieźle.
Podczas ćwiczeń i wspólnych debat uczyli się, jak pozytywnie oddziaływać na dziecko i w ten sposób wspomagać rodziców w procesie wychowawczym – wyjaśnia ks. Sebastian. Oba spotkania zorganizowała parafia pw. Matki Bożej Królowej Polski. W planach jest już kolejne, które ma odbyć się po feriach zimowych.
Szkoły katolickie, które oferują naukę tylko dla chłopców lub tylko dla dziewcząt, cieszą się ogromną renomą i wysokim poziomem nauczania – zwłaszcza w krajach anglosaskich. Na Dolnym Śląsku jest kilka takich placówek.
O potrzebie wychowywania z wizją, ubraniu godnym ucznia i nauczycielach z pasją z ks. Adamem Kostrzewą, dyrektorem Zespołu Szkół im. ks. Stanisława Konarskiego, rozmawia Agnieszka Napiórkowska.
- Harcerstwo to szkoła charakteru, ci, którzy ją przejdą, w życiu dorosłym nie mają problemu z definicją takich pojęć, jak ojczyzna czy służba bliźniemu – mówił Norbert Mastalerz podczas obchodów 100-lecia istnienia ruchu skautowskiego w Tarnobrzegu.
Nawet najlepsze nie zastąpi rodziców, ale kierując się wyraźnym systemem wartości, może w tym bardzo pomóc. Taką szansę dają niepubliczne placówki katolickie.