– Co tam widzieliśmy? Miłość w tych rodzinach, wspólnotę i to, jak wszyscy potrafili się bawić od najmłodszych do najstarszych – opowiada Aldona Wiśniewska. Zespół Moja Rodzina wystąpił podczas zjazdu w Grodzisku Mazowieckim.
Po raz dziesiąty spotkali się nie na Różańcu czy adoracji, ale na tańcach i zabawie.
– Poznaliśmy się przy strojeniu gitar – opowiada o sobie i mężu Marianie Anna Kudełka. Potem razem zagrali. I grają do dziś. A małżeństwo to stałe strojenie instrumentów. Żeby dźwięk był jak najdoskonalszy.
Na początku się woła: „Jak to możliwe”?, „Dlaczego my?”. Potem przychodzi czas na szukanie odpowiedzi; jak pokazać dziecku świat, jak nauczyć go żyć.
- Tomek jest dla nas wielkim darem. Pan Bóg postawił go na naszej drodze. Czasem była to ciężka droga, krzyż, ale z pomocą Bożą niosę go lekko – mówi jego mama.
– Od komputera tylko oczy bolą – mówi 11-letni Bartosz.
Tu znaleźli panaceum na młodość. Odszukali swoją drugą połówkę, a ich życiowe historie mogą posłużyć za scenariusz do hollywoodzkiej produkcji.
Mimo że są po pięćdziesiątce, siedli po raz pierwszy do komputera. Teraz odwiedzają wirtualny Rzym i zachwycają się jego zabytkami.
- Chodziło nie tylko o zabawę, ale też o pokazanie dzieciom, że dzień bez gier komputerowych, telewizora i PlayStation nie musi być stracony - mówi Jan Rymarczyk.
Msza św., podczas której przyjęliśmy sakrament małżeństwa, była nowym otwarciem się na łaskę Bożą – mówią Iga i Dominik Łypczakowie.