Pomimo że ich krtań została wycięta, nie mają problemu w porozumiewaniu się. I wcale nie posługują się kartką papieru. Rozmawiają przez telefon, załatwiają sprawy w urzędach...
Początek działalności Fundacji „Szczęśliwe Dzieciństwo” sięga lat 80. minionego wieku. Wyznaczyli go studenci psychologii oraz innych kierunków KUL.
W kolejnej wakacyjnej wędrówce przez diecezję zawitaliśmy do jedynej takiej wsi w Polsce, która zasłynęła sztuką utrwalania nietrwałego.
– Papież Jan Paweł II powiedział, że małżeństwo jest fundamentem rodziny. Dla żony najważniejszy ma być mąż, a dla męża żona, a nie dziecko, wnuk, ojciec czy matka – mówi Bogusław Cichowski ze Wspólnoty.
– Tak niewiele wiedziałem o Państwie Środka… Ten kraj zrobił na mnie ogromne wrażenie – opowiada Radzimir Burzyński, podróżnik ze Zdzieszowic.
– Mamy ósemkę dzieci, a tu nagle rewolucja! Rodzina się nam powiększa o kilkadziesiąt osób! – mówią Małgorzata i Roman Bieliccy. A Lidia Klaczak dopowiada: – Urodziłam dwie córki. A kiedy przyjeżdżam na Portową, to dwadzieścia mówi mi: „Kochana mamusiu!”. Tak to Pan Bóg układa...
Idea „Domów dla dzieci i młodzieży” w Łoniowie jest pomysłem pozwalającym wychowankom na normalny rozwój. Istotną innowacją jest zaś fakt, że nie mieszkają w tradycyjnie pojmowanym domu dziecka czy bidulu, ale we własnym domu.
Wakacje? To nie dla nich. Zawsze jest coś do zrobienia, aby zbliżyć ludzi do siebie nawzajem.
– Kolega z imprezy mnie nie zaakceptował, ale wie jednocześnie, że ze mną nie wypije – mówi z dumą Damian Giczewski.
W każdą środę rozkładają sztalugi i przenoszą się w świat, do którego dostęp inni mają dopiero na wystawie. Każdy może być w tym momencie kimś wyjątkowym.