Januszowi Radgowskiemu lekarze amputowali nogę, żyje z przeszczepioną nerką, choruje na cukrzycę, na jedno oko nie widzi, a na drugie niedowidzi. Nie poddaje się jednak kalectwu i chce też pomagać innym.
Chyba nawet najlepiej wychowywane dzieci, mają w pewnym momencie fazę: „kup mi”…
Dzieci. Dzieci. Bóg działa. Chłopczyk z zespołem Downa wielokrotne ratował mi skórę.
Trema i adrenalina są mi bardzo potrzebne, bo one mnie mobilizują - mówi Hubert Mazan.
– Czasem jest mi przykro, że mimo trudu, jaki włożyłam w to, by się czegoś dorobić, tu przyjdzie mi umierać. Ale tu jest Bóg. Jemu oddaję wszystko i dziękuję za opiekę, jaką jestem otoczona – mówi Daniela Dzierbicka.
Mam 86 lat. Serduszko wysiada. Lekarze powiedzieli mi: "Może pani sobie siedzieć w fotelu albo patrzeć przez okno". Ani mi się śni. Biorę udział w porannej gimnastyce, a kiedy tylko świeci słońce, pierwsza lecę do ogrodu...
Wiele razy wydawało się, że już koniec. Mówiłam: „Panie Boże, dałeś mi ją, nie zabieraj”.
Marzy mi się, by powstał portal, który skupiałby wszystkie kobiece inicjatywy integracji i wzajemnego wsparcia.
– Mama była szczęśliwa. Kupiła mi radziecki aparat, smienę. Od tego się zaczęło – wspomina Wiesław Borowski.
Rodzicu, jeśli wciąż słyszysz: „nie chce mi się, nie lubię, nie umiem”, przeczytaj poniższy tekst.