W tym roku czeka ich jubileusz 15-lecia. Z tej okazji niczego nie oczekują, bo największy prezent już dostali. Jest to osobiste zaproszenie od Matki Bożej, żeby jako rodzice wspierali swoje dzieci… modlitwą.
– 27 stycznia 2012 roku o godz. 19 spotkałem Jezusa. Potem rzuciłem in vitro – mówi Jacek Szulc, do niedawna lekarz jednej z największych klinik in vitro w Polsce w rozmowie z Joanną Bątkiewicz-Brożek
Podobno na każdym paciorku różańca siedzi anioł. Nie siedzi jednak sam. Setki - jeśli nie tysiące - rodziców z Podbeskidzia postanowiły posadzić obok aniołów swoje dzieci.
Esbecy wmawiali im, że są złymi matkami. Dziś wiele z nich żyje bardzo skromnie, bez zaszczytów. Nie czują się bohaterkami. Chciały po prostu zachować się przyzwoicie.
Może być wysoka albo niska, chuda albo gruba. Nie musi mieć długich włosów ani niebieskich oczu. Ani czerwonej sukienki, jak na obrazku. To rysopis poszukiwanej: mamy, która nie musi być idealna.
O odwadze, byciu mężczyzną i kryzysie męskości - taka tematyka zdominowała piątkowy wieczór na stadionie Lechii Gdańsk w Gdańsku-Letnicy. Spotkanie zorganizowała wspólnota Młodzi i Miłość działająca przy letnickim kościele pw. św. Joachima i Anny.
Sejm uchwalił ustawę o in vitro. Za przyjęciem ustawy głosowało 261 posłów, przeciwko było 176 posłów, a sześć osób wstrzymało się od głosu. Zadowolenie z takiego wyniku głosowania wyraziła premier Ewa Kopacz. Teraz ustawą zajmie się Senat.
Córka Izy sypia ze swym chłopakiem w domu mamy, a ta z radości chętnie podawałaby dzieciom kawę do łóżka. Syn Marii żyje bez ślubu kościelnego - matka umiera na myśl, że jej dziecko mogłoby umrzeć w grzechu.
– Każde dziecko kochamy jak swoje, dając mu to, co najważniejsze: własne serce – podkreśla Anna Gajewska.
Aby w facecie narodził się mężczyzna, musi w nim umrzeć chłopiec.