Tomasz Terlikowski przegrał w sądzie I instancji proces, wytoczony mu przez Alicję Tysiąc. Sąd uznał, że publicysta naruszył jej dobra osobiste, ale zasądzone odszkodowanie dalekie jest od żądanych przez powódkę 130 tys. zł. Wynosi bowiem 10 tys. zł. Dodatkowo opublikowane mają być przeprosiny na portalu salon24.pl.
Tysiąc wytoczyła Terlikowskiemu proces, ponieważ poczuła się obrażona zarzuceniem jej „moralnej obrzydliwości” (przypomnijmy: domagała się aborcji, a gdy lekarze jej odmówili, po urodzeniu dziecka poskarżyła się do Trybunału w Strasburgu). Jej zdaniem, Terlikowski porównał ją do hitlerowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna, pisząc, że „zasłanianie tej prostej prawdy słowami o tym, że Alicja Tysiąc nie złamała prawa, a jedynie próbowała egzekwować przysługujące jej prawa – jest absurdalne. Adolf Eichmann też nie łamał hitlerowskich praw, czy to znaczy, że nie można go nazwać mordercą (w tym przypadku już nie niedoszłym, a jak najbardziej doszłym)?”. Alicja Tysiąc żądała przeprosin na łamach „Rzeczpospolitej” i „Gazety Wyborczej” oraz 100 tys. zł dla siebie i 30 tys. zł na fundację Feminoteka.
W rozmowie z gosc.pl Terlikowski powiedział, że w ustnym uzasadnieniu orzeczenia najbardziej uderzyło go stwierdzenie sądu, że jako katolik może nazywać aborcję zabijaniem dzieci, ale jedynie w sensie ogólnym, a nie w stosunku do konkretnych osób. Sąd podzielił natomiast argumentację Terlikowskiego, gdy uznał, że Alicja Tysiąc jest osobą publiczną, wobec tego wypowiedzi publicysty nie naruszyły jej prywatności.
Tomasz Terlikowski zapowiedział, że złoży apelację.
Nasza sonda: Jak oceniasz wyrok w sprawie Tysiąc kontra Terlikowski?