Przedstawimy projekt regulujący stosowanie procedury in vitro, który umożliwi korzystanie z niej wszystkim zainteresowanym, a zarazem wykluczy możliwość stosowania jej w sposób nieetyczny; potrzebujemy jeszcze kilku tygodni - powiedział w środę premier Donald Tusk.
Szef rządu podkreślił, że konieczne jest przygotowanie takiego projektu, który będzie miał szanse na uzyskanie większości w parlamencie.
"Nie chciałbym, aby in vitro było kolejnym polem efektownej bitwy bez żadnego rezultatu. Prosiłem o pilną pracę, która pozwoli - mam nadzieję przy pomocy pani marszałek - zbudować przekonanie, że przygotowaliśmy projekt, który zyska uznanie większości, bo tego oczekuje od nas nie tylko Bruksela, ale także obywatele" - powiedział Tusk. "Potrzebujemy podejrzewam jeszcze kilku tygodni, żeby jakaś szansa na większość się pojawiła" - dodał.
Pod koniec września Komisja Europejska poinformowała, że pozywa Polskę do Trybunału Sprawiedliwości UE za nieprzestrzeganie unijnych przepisów dotyczących jakości i bezpieczeństwa tkanek i komórek ludzkich.
Opóźnienie we wdrażaniu dyrektywy jest konsekwencją toczącego się w Polsce sporu o zapłodnienie metodą in vitro. Do tej pory w Sejmie nie uchwalono ustawy regulującej stosowanie tej metody.
Premier przyznał, że w Polsce łatwiej było wprowadzić program dofinansowujący tę procedurę niż uchwalić ustawę.
"Na razie, jeśli chodzi o samych obywateli, działa program wsparcia rządowego dla procedury in vitro, tam są pewne procedury opisane i są egzekwowane. W jakimś sensie łatwiej nam było przygotować miejsca, lekarzy, procedury, żeby in vitro stało się w Polsce dostępne, niż przygotować projekt, który nie zamieni Sejmu w kolejne piekło emocji i ideologicznych sporów" - podkreślił Tusk.
Jego zdaniem w sprawie in vitro i w PO, i w opinii publicznej, "konsensus jest dość powszechny". "To znaczy jesteśmy za procedurą in vitro, za takimi regulacjami, które nie uczynią procedury in vitro de facto nie do wykorzystania. Mówię tu o m.in. kwestii zarodków, etc. W PO nie będę miał żadnego problemu, żeby uzyskać konsensus w sprawie takich regulacji, które umożliwią korzystanie z procedury in vitro wszystkim zainteresowanym, a zamkną ten niechlubny rozdział takiego stosowania, które jest ewidentnie nieetyczne" - powiedział.
"Na pewno nasz projekt będzie, jeśli można tak powiedzieć, liberalny, tzn. raczej ułatwiający dostęp do tej możliwości niż utrudniający" - stwierdził premier.
KE już w styczniu groziła Polsce pozwaniem przed Trybunał Sprawiedliwości UE, wzywając do pełnego wdrożenia unijnych przepisów dotyczących norm jakości i bezpieczeństwa tkanek i komórek ludzkich. Polska dostała dwa miesiące na odpowiedź, co zrobi lub zamierza zrobić, by w pełni wdrożyć unijną dyrektywę. Odpowiedzi udzieliła w lutym, informując, że w kraju nie ma odpowiedniej ustawy.
Chodzi o tę część unijnych przepisów, które mówią o jakości i bezpieczeństwie oddawania, pobierania, testowania, przetwarzania, konserwowania, przechowywania oraz dystrybucji komórek rozrodczych, tkanek embrionalnych i tkanek płodu.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.