Adopcja, upośledzenie, choroby, szkoła specjalna – wielu to przeraża. Marii i Andrzejowi dało szansę na kochającą się rodzinę i bogate w doświadczenia życie.
Dzieci zaprowadziły nas do kościoła
Dzieci są radością tej rodziny. To one mobilizują Marię i Andrzeja do działania. Same również mają domowe obowiązki i zajęcia pozalekcyjne. Kasia nie tylko jest harcerką, ale należy też do parafialnej scholii w kościele pw. Podwyższenia Krzyża św. w Gorzowie Wlkp. i razem z Michałem do wspólnoty Dzieci Maryi.
Codzienny trud i zmagania z opornymi terapeutami oraz nieprzychylnymi reakcjami ze strony ludzi sprawiły, że Maria i Andrzej oddalili się od Boga. – Były różne przykre sytuacje, np. w przedszkolu, kiedy w szatni obok Kasi siadało dziecko, jego mama natychmiast je zabierała, tak jakby nasza mała miała je zarazić. Kasia jest otwarta i serdeczna, lgnie do ludzi, ale kiedy np. wychodziliśmy z kościoła, oni się od niej opędzali i to bolało. Nasza córka ufa ludziom, nikomu nie zagraża, a ludzie mimo wszystko się odsuwają – mówi Maria. Kiedy mieli kryzys wiary w swoim życiu, właśnie dzieci pomogły im w nawróceniu. – Był czas, że oddaliliśmy się od Pana Boga. Niedziela to był jedyny dzień, w którym mogliśmy odpocząć, i zdarzało nam się nie pójść do kościoła. To trwało przez kilka lat. Dziś stwierdzamy, że to my przestaliśmy Pana Boga zauważać, a On cały czas był z nami – opowiada gorzowianka.
Przełomem w postępowaniu i przyczyną zmian była Pierwsza Komunia Kasi i Michała. – Dostaliśmy rozpiskę poszczególnych spotkań w kościele i zaczęliśmy na nie chodzić całą czwórką. To zaczęło nam przypominać naszą własną Komunię św. W Wielki Piątek, po dziewięciu latach, poszliśmy do spowiedzi świętej. To było nasze nawrócenie i tąpnięcie w naszym życiu – mówi Andrzej. – Od tamtej pory zawsze uczestniczymy w pierwszych piątkach miesiąca, w Różańcu czy Roratach. Od czasu naszego nawrócenia nie wyobrażamy sobie Mszy św. bez przyjęcia Komunii św. To właśnie dzieci nas zmobilizowały i zaprowadziły do Kościoła – dodaje.
Ten ich powrót spowodował, że małżonkowie zaczęli szukać i potrzebować „czegoś więcej” niż tylko niedzielna Msza św. – Zajęliśmy się rozwojem naszej wiary. Rok temu trafiłam na seminarium Odnowy w Duchu Świętym i od tamtej pory należę do tej wspólnoty. Mąż prowadzi stronę parafialną i fotografuje uroczystości parafialne – mówi Maria. – Dziś dla nas ważna jest wiara i jej pielęgnowanie, ale również odpowiedzialność za parafię i tego staramy się uczyć nasze dzieci. Od dwóch lat uczestniczymy w listopadowej akcji sprzątania cmentarza Świętokrzyskiego przy kościele, włączamy się też w inne akcje na rzecz parafii – uzupełnia.
Rodzice, zapytani o to, dlaczego dwa razy podjęli decyzję o adopcji chorych dzieci, odpowiadają, że nie bali się chorób i trudności z nimi związanych. – Jak się rodzi własne dziecko, to ono też może być chore. Nigdy nie ma gwarancji, że będzie zdrowe. Kiedyś zaczęłam liczyć i wyszło mi, że Kasia się poczęła, jak ja byłam na pielgrzymce w Częstochowie. Prosiłam o dziecko i Bóg nam je dał. Życie nas nauczyło, że trzeba całkowicie zaufać Panu Bogu – mówi Maria. – Upośledzeni biologiczni rodzice to nie jest wyrok dla dzieci. Co do opóźnień czy lekkich upośledzeń, to nie należy ich się bać. Upośledzenie Kasi się zmniejszyło, przepuklina została zoperowana, a dziurka w sercu się zarosła. Michał nie ma już takiej ciężkiej astmy i uczulenia na kurz. Jesteśmy normalną, szczęśliwą rodziną – dodaje Andrzej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |