– W innych miejscach ludzie mijają się tylko na korytarzach, a tu są szczere uczucia, bo osoby niepełnosprawne nie udają – mówi o swojej pracy Natalia Świeczkowska z Torunia.
Tak dużej pielgrzymki osób niepełnosprawnych w historii rudzkiego sanktuarium jeszcze nie było. Z różnych stron Polski 15 maja przyjechało około tysiąca osób. Była to 26. ogólnopolska pielgrzymka osób związanych z placówkami Fundacji im. Brata Alberta, która świętowała 30-lecie działalności.
Za każdym razem spotykają się w innym sanktuarium. W diecezji gliwickiej byli po raz drugi. Kilka lat temu gościli u jezuitów w Gliwicach, w parafii Matki Bożej Kochawińskiej, a spotkanie odbyło się na płycie lotniska. Chociaż można powiedzieć, że sanktuarium Matki Bożej Pokornej przeżywało prawdziwe oblężenie, gospodarze tego miejsca podkreślali świetną organizację grupy. Przy tak dużej liczbie pielgrzymów posiłki, zwiedzanie Zespołu Klasztorno-Pałacowego i poznawanie parku wokół Starego Opactwa musiało odbywać się rotacyjnie. W odnalezieniu się gościom w topografii tego miejsca pomagali wolontariusze z Rud.
Od trzeciej nad ranem w drodze
Z najodleglejszego Torunia, pielgrzymi wyruszyli w drogę już o trzeciej nad ranem. Elżbieta Paśniewska przyjechała ze swoją bratanicą Agnieszką, która mieszka z nią od 13 lat.
Jest niepełnosprawna i wymaga pomocy opiekuna, a że nie mogło być nim żadne z rodziców, pieczę tę przejęła pani Elżbieta. Niewiele wcześniej, zanim bratanica z nią zamieszkała, przeszła na emeryturę. Pogodna, bez narzekania opowiada o niełatwych sprawach. – Od 12 lat jesteśmy związane są z Fundacją im. Brata Alberta. Jesteśmy zadowolone z zajęć, na które chodzi Agnieszka. Lubi instruktorów prowadzących warsztaty. Często organizowane są różne wyjścia – do kina czy teatru, na lody albo na spacer, ale też większe wycieczki. Byłyśmy na wszystkich pielgrzymkach. Z każdej wracamy z jakąś drobnostką, którą kupuję dla Agnieszki na pamiątkę – opowiada. W tym roku jej bratanica skończy 36 lat.
– Podopieczni uczą się u nas różnych podstawowych umiejętności, a rodzice w tym czasie mogą zrobić zakupy, pójść do lekarza czy po prostu trochę odpocząć – dodaje Natalia Świeczkowska ze Środowiskowego Domu Samopomocy w Toruniu, prowadzonego przez Fundację im. Brata Alberta, który działa już 16 lat. Od tego roku jest domem nie tylko dla osób niepełnosprawnych intelektualnie, ale również psychicznie chorych.
– Bardzo ważne jest wsparcie dla rodziców i opiekunów, dlatego organizujemy dużo spotkań popołudniowych, w których biorą udział razem z naszymi podopiecznymi. Mamy kontakt telefoniczny i kiedy jest jakiś problem, staramy się ich wspierać. A nawet pomóc w załatwieniu jakiejś sprawy w ZUS-ie czy w umówieniu wizyty lekarskiej – wyjaśnia.
Podopieczni mogą przebywać w ŚDS do godziny 15.00. Jest kilka pracowni, gdzie prowadzone są różne zajęcia terapeutyczne, np. plastyczne, komputerowe, stolarskie, gospodarstwa domowego. Natalia Świeczkowska, z wykształcenia terapeuta zajęciowy, jest pracownikiem socjalnym. – Nauczyłam się bardzo dużej cierpliwości. Ta praca daje mi też ogromną satysfakcję, kiedy na koniec zajęć nasi podopieczni przychodzą podziękować albo kiedy każdy z osobna zagląda do biura, aby się przywitać. W innych miejscach ludzie mijają się tylko na korytarzach, a tutaj są szczere uczucia. Osoby niepełnosprawne nie udają, pokazują swoje autentyczne emocje. Traktują nas jak członków rodziny, niektórzy zresztą nie mają ich, więc tym bardziej jesteśmy dla nich kimś takim – opowiada.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.
"Mikołaje" zarobią więcej na imprezach firmowych, mniej - w galeriach handlowych.