– Przebywając w Irlandii, na spotkaniu byłem obecny za pomocą skype’a. Dzięki internetowi mogłem się modlić razem z moją żoną Aleksandrą i z moim kręgiem.
Kiedy małżonkowie modlą się wspólnie, budują nie tylko więź z Bogiem, ale i z sobą. Gdy rodzice modlą się z dziećmi, dają im więcej niż najlepsi katecheci.
Duży Marcin, mały Marcin, Piotr, Samanta, Bartuś i Ewa jeszcze nie mieli okazji poznać zapachu chabrów, ale – póki co – mają to szczęście, że zamieszkali przy ul. Chabrowej.
Jedni małżonkowie odkurzyli swoją miłość. Wielu już w trakcie separacji ponowiło przysięgę małżeńską. Inni wrócili do siebie po rozwodzie lub kryzysie, nawet gdy powodem rozstania była zdrada, obojętność lub nienawiść. Jak to możliwe?
– W więzieniu czuje się ból, ma się poczucie wyeliminowania ze środowiska. Mieszkańcy domu dają mi ciepło, serce, miłość, bo im również tego brakuje.
Mężczyzna nie musi w Kościele rywalizować. Jest tyle do zbudowania i tyle dziedzin leży odłogiem, że jeszcze przez kilka pokoleń będziemy biadać nad niedostatkiem kompetentnych entuzjastów wspólnoty.
Minął rok naszego szczęśliwego małżeństwa, kiedy zaczęliśmy się niepokoić faktem, że nie mogę zajść w ciążę. Wizyty u lekarzy, poznawanie naturalnych metod planowania, podejmowanie prób poczęcia.
Nie wiemy, jak towarzyszyć, jak o tym mówić. Uciekamy subtelnie lub na oślep. Ludzka reakcja na dziecięcą śmierć. A dzieci jej się nie boją.
Rodzina dzieli los Jezusa. Jak On powinna być czytelnym znakiem! Wtedy będzie ostrzeżeniem, wyrzutem, przeszkodą zatracenia człowieczeństwa w człowieku.
Lot trzmiela urąga prawom fizyki. Obliczono, że jego małe skrzydełka nie powinny unieść pękatego owada, a jednak unoszą. Ze szkołą w Rudniku jest podobnie. Dziesięć lat temu gmina uznała jej istnienie za nieopłacalne. Tymczasem szkoła działa i ma się dobrze.