Kamionka z anagamy, niezawodny spray

W pewnym momencie zadaliśmy sobie pytanie, czy musimy godzić się na ten bieg, chemię, sztuczność i wszystkie schematy, w jakie wrzuca nas rzeczywistość. Odpowiedź brzmiała: „nie”. Wtedy zaczęliśmy wracać do korzeni – mówi Jacek Tratkiewicz.

Stary, drewniany dom z bali, w ogrodzie mięta, oregano i kolendra, piece do wypalania ceramiki, a wokół pachnący, iglasty las. I cisza, niezmącona cisza. Żadnego nieproszonego gościa. Czasem tylko łoś wejdzie na nieogrodzone podwórko... Marzenie? Wakacje? Ci mieszkający w mieście, zapędzeni i zmęczeni, na taki luksus pozwalają sobie zaledwie kilka dni w roku. Dla Jacka Tratkiewicza i Marty Kędzierskiej (po ślubie oboje pozostali przy swoim nazwisku) ta sielanka to codzienność, którą wybrali 16 lat temu. Od tego czasu niemal codziennie zadają sobie pytanie: „Jak być bliżej natury?”. I wciąż znajdują nowe odpowiedzi.

Dom z historią

– Wracaliśmy kiedyś z Warszawy i w Boczkach Chełmońskich zobaczyliśmy ten dom. Od razu wiedziałam, że będzie nasz – opowiada pani Marta. Ponad 100-letnia chałupa w wiosce, z której wywodził się Józef Chełmoński, zrobiła na nich takie wrażenie, że kupili ją z marszu. – Nikt w niej nie mieszkał, gospodarz sprzedał nam ją za 4600 zł i litr wódki. Tego samego dnia wróciłam do Łowicza i dałam ogłoszenie w gazecie o sprzedaży mieszkania. Pierwsi zainteresowani tak się w nim zakochali, że od razu wpłacili zaliczkę. A my zaczęliśmy przenoszenie naszego nowego-starego domu na polanę w Michałówku – opowiada.

I tak zaczęła się przygoda Marty i Jacka. Każdy bal, każda deska w domu zostały ponumerowane, dom rozłożony na części, zanurzony w impregnatach, przewieziony ciężarówkami, a następnie złożony jak budowla z klocków. Technika przenoszenia starych drewnianych domów staje się dziś coraz bardziej popularna i jest ciekawą alternatywą do kosztujących fortunę domów murowanych. W Michałówku stoją 3 takie chałupy. Jednak 15 lat temu było to zupełne novum. – Kompletnie nic nie wiedzieliśmy o takiej budowie – wspomina Marta. – W tamtych czasach dostęp do książek i czasopism budowlanych nie był tak łatwy jak teraz, nie korzystałam też z internetu, który dziś dużo by nam ułatwił. Przez to bardzo się umęczyliśmy, uczyliśmy się na błędach, kilkoro ludzi oszukało nas, ale ostatecznie udało się. Dom stoi.

Stoi i robi wrażenie, niezwykłe wrażenie. Chałupa, która ma zadatki na mały szlachecki dworek, w której do dziś stoi skrzynia podarowana przez rodzinę Chełmońskiego, to wzór łowickiego domu. Niski, szeroki, bogato zdobiony, stojący na kamiennej podmurówce, z kolorowymi okiennicami. A co najważniejsze – całe wnętrze pozostało oryginalne. Układ izb, podłogi, sufity, futryny, drzwi, okiennice – wszystkie te elementy pamiętają XIX wiek. – To niezwykłe, że udało nam się znaleźć dom w tak świetnym stanie – opowiada Jacek. –Zdarza się, że ktoś kupuje taki budynek i pozostawia ściany zewnętrzne, ale wewnątrz wszystko jest nowe. Nam zależało na tym, aby zachować oryginalny wystrój, bo tylko dzięki temu można osiągnąć tak niepowtarzalny klimat starego domu.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg