Dr Katarzyna Jachimowicz, polska lekarka wyrzucona w Norwegii z pracy za sprzeciw sumienia, wygrała w zeszły piątek proces odwoławczy przed sądem w Skien. Nakazał on gminie Sauherad przywrócenie jej do pracy oraz wypłatę części kosztów procesowych. Adwokat Polki mec. Haakon Bleken przekazał nam szczegóły orzeczenia wydanego w zeszły piątek.
Dr Jachimowicz została wyrzucona z pracy za odmowę zakładania pacjentkom domacicznych wkładek wczesnoporonnych. Prawo do takiej odmowy gwarantowała jej ustna, ale niekwestionowana przez nikogo umowa z pracodawcą. Jednak w początkiem 2015 r. weszło w życie nowe prawo. Całkowicie odebrało ono norweskim lekarzom rodzinnym możliwość powoływania się na klauzulę sumienia. Dr Jachimowicz została zwolniona. Uznała to za naruszenie jej wolności sumienia. Pozwała pracodawcę - gminę Sauherad - do sądu. Zażądała przywrócenia do pracy oraz wypłaty odszkodowania za cofnięcie jej kariery zawodowej o 20 lat. Doświadczona lekarka rodzinna znalazła bowiem nową pracę, ale była zmuszona rozpocząć kształcenie w kolejnej specjalizacji - psychiatrii.
Sąd pierwszej instancji w Notodden odrzucił roszczenia Polki.
Sąd drugiej instancji w Skien stwierdził, że gmina złamała art. 9 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, czyli zasadę wolności sumienia. Złamała też art. 14 tejże konwencji, czyli zakaz dyskryminacji. Uznał wypowiedzenie umowy o pracę za nieważne. Nakazał gminie wypłatę części kosztów procesowych wysokości 600 tys. koron, tj. około 260 tys. zł. Ocenił jednak, że przegrana strona nie musi wypłacić odszkodowania, ponieważ jej stanowisko opierało się na opinii prawnej norweskiego Ministerstwa Zdrowia. A skoro tak, to nie można mówić o jej winie. Sąd zauważył przy tym, że generalne odebranie lekarzom rodzinnym prawa odwoływania się do klauzuli sumienia naruszyło prawdopodobnie art. 113 konstytucji Norwegii. Mówi on, że ograniczenie praw jednostki przez władze publiczne możne nastąpić wyłącznie w drodze ustawy. Tymczasem regulacja, której ofiarą padła dr Jachimowicz, została wprowadzona aktem niższego rzędu. Sąd nie zajął jednak w tej sprawie ostatecznego stanowiska. Uznał, że do przyznania słuszności polskiej lekarce wystarczyło stwierdzenie naruszenia jej praw, gwarantowanych przez Europejską Konwencję Praw Człowieka.
Wyrok nie jest prawomocny. Gmina może jeszcze skierować sprawę do Sądu Najwyższego. Ma na to miesiąc. Jeśli orzeczenie nie zostanie wzruszone, dr Jachimowicz będzie formalnie mogła wrócić do pracy w gminie Sauherad. Praktycznie jednak rzecz jest bardziej skomplikowana. Polska lekarka powiedziała nam, że mogłaby wrócić do pracy na zajmowaną wcześniej 1/5 etatu lekarza rodzinnego. Nie oznaczałoby to jednak powrotu do równoległej, cywilnoprawnej umowy, na podstawie której sprawowała opiekę lekarza rodzinnego nad konkretną listą pacjentów. Została ona już przejęta przez innych medyków. Z drugiej strony, dr Jachimowicz pracuje obecnie gdzie indziej, jako lekarz w trakcie specjalizacji z psychiatrii. Jest więc wątpliwe, czy powrót do Sauherad leżałby w ogóle w jej interesie. Sam proces miał więc na celu raczej obronę zasady wolności sumienia lekarzy, a nie zawodowych interesów Polki.
Mec. Bleken ma nadzieję, że - jeśli wyrok nie zostanie wzruszony w Sądzie Najwyższym - władze Norwegi rozważą zmianę prawa w taki sposób, by dać lekarzom rodzinnym i ich pracodawcom większe możliwości kształtowania umów o pracę. - To, co zostało ustalone (w wyroku), to fakt, że nie da się pewnych rzeczy narzucić lekarzom rodzinnym bez złamania Europejskiej Konwencji Praw Człowieka - podkreślił mec. Bleken.