Kobieta, która nie zawiniła.
Ewangelista Mateusz nie wymienił jej z imienia, ale określił ją mianem żony Uriasza Chetyty, przez co wiemy, że chodzi o Batszebę. Jej historię znajdziemy w jedenastym rozdziale Drugiej Księgi Samuela – to bardzo banalna opowieść o cudzołóstwie.
Cudzołóstwo w ogóle jest niewiarygodnie banalne. Człowiek zostaje w nim zredukowany do przedmiotu pożądania, niczego więcej. Cudzołóstwo może być po prostu odpowiedzią na to – częściej mówi się tak z punktu widzenia mężczyzn, ale z kobiecego zapewne też można – że kiedyś ktoś komuś wpadł w oko. Ktoś zaczyna wypełniać czyjąś wyobraźnię, myśli, marzenia, tęsknoty i pragnienia. Gdzieś głęboko wewnątrz umysłu zaczyna się komuś wyświetlać film przedstawiający jakąś alternatywną rzeczywistość, w której jego życie jest nieciekawe, a związek ze współmałżonkiem nudny i wypalony.
Historia Batszeby zaczyna się w czasie, gdy mężczyźni Izraela musieli wyruszyć na wojnę. Król Dawid wysłał na nią swoich najwaleczniejszych żołnierzy, najlepszych generałów, sam nie ruszając się z pałacu. Zamiast walczyć i robić to, co robili mężczyźni w tamtych czasach, został w domu i zaczął się nudzić. Po popołudniowej drzemce przechadzał się po królewskich tarasach i zupełnie przez przypadek w mieście poniżej dostrzegł piękną nagą kąpiącą się kobietę. Po prostu wpadła mu w oko.
Kim była ta naga piękność? To córka Eliama, żona Uriasza Chetyty, imieniem Batszeba. Dawid bardzo szybko dowiedział się, kim jest oraz gdzie mieszka, i kazał ją do siebie sprowadzić, wiedząc, że Uriasz jest na wojnie. O tym, co było później, Biblia mówi bardzo krótko – Batszeba przybyła na rozkaz Dawida, a on z nią współżył. Po trzech miesiącach okazało się, że kobieta jest w ciąży. Dla Dawida, króla namaszczonego przez Boga, był to spory problem. Co z nim zrobił?
To właśnie tu zaczyna się coś potwornego, co w jakimś stopniu wpisane jest w banalność cudzołóstwa – mataczenie, kręcenie, udawanie, kłamstwa i próba uniknięcia konsekwencji tego, co się zrobiło.
Ten, kto ma władzę, może pozwolić sobie na więcej. Tak przynajmniej uważają ci, którzy naprawdę panują. Król Dawid postanawia rozwiązać problem po swojemu. Mimo trwającej wojny ściąga Uriasza do miasta. Chce, by żołnierz spotkał się z żoną i współżył z nią, dzięki czemu po narodzinach dziecka uzna je za swoje, myśląc, że sam je spłodził. Uriasz nie zgadza się jednak na zaproszenie Dawida. Chce być solidarny z tymi, którzy muszą zostać na froncie i żyją na pustyni w namiotach. Nie chce zażywać odpoczynku i wygód, kiedy jego towarzysze walczą.
Dawid nie daje za wygraną, chce przekupić Uriasza. Zaprasza go na ucztę. Wystawne jedzenie, potem prezenty – to jednak również nie działa. Uriasz nie wraca na noc do swojego domu, śpi w mieście. Myślę, że Dawid zaczynał już powoli tracić cierpliwość. Następnego dnia znowu wyprawia ucztę. Tym razem chce się posunąć do podstępu. Planuje upić Uriasza, mając nadzieję, że ten w stanie upojenia alkoholowego zawędruje do domu, gdzie wszystko potoczy się już zgodnie z planem. To jednak znowu nie wypala. Uriasz ponownie nie nocuje u siebie.
Dawid dostrzega, że jego zabiegi są nieskuteczne, a czas, jaki mu pozostał, zanim ktoś się domyśli, co wydarzyło się między nim a Batszebą, nieubłaganie się kurczy. Ucieka się więc do ostateczności, na jaką pozwala mu władza. Wykorzystuje jakieś tajne służby – albo może poufny list, który wysyła do jednego z generałów – żeby przekazać im polecenie postawienia Uriasza na pierwszej linii frontu. Chce, żeby w czasie bitwy, wtedy kiedy będzie najgoręcej, współtowarzysze broni odstąpili od Uriasza i pozostawili go samego, by zginął. Tak właśnie się dzieje. To cena za cudzołóstwo Dawida – cena, którą tak naprawdę przychodzi zapłacić komuś zupełnie innemu.
Gdy Uriasz przestaje już być problemem, Dawid zaprasza Batszebę do pałacu, gdzie czyni ją swoją żoną (wśród Izraelitów panowało jeszcze wtedy wielożeństwo). Kobieta ma urodzić ich dziecko. I wtedy do tej historii wkracza Pan Bóg, któremu wcale nie podoba się zachowanie Dawida. Przez proroka Natana Bóg upomina króla: „Tak nie wolno! Masz przecież wszystko, harem, kobiety, władzę. Dlaczego sięgnąłeś właśnie po tę jedyną, która była już czyjąś żoną? Jak mogłeś tak postąpić?”.
Dziecko poczęte w wyniku cudzołóstwa nie przeżyje, co Dawid odczyta jako karę Boga za swój postępek i podejmie pokutę. Jej owocem będzie piękny Psalm 51 – modlitwa grzesznika świadomego, jak bardzo zranił Pana Boga, jak bardzo się od Niego oddalił. Grzesznika zanurzonego w Bożym miłosierdziu.
Batszeba pozostaje na dworze królewskim. Urodzi potem syna, który dzięki jej sprytowi i intrygom zostanie następcą króla Dawida – Salomona. Niestety ten mądry władca stanie się dziedzicem nie tylko korony, ale również grzechu swoich rodziców.
W tym miejscu muszę nadmienić, że mam pewien problem z Batszebą. Chciałbym móc uważać ją za kobietę, która sama kształtowała swoje życie. Powiedzieć, że była twórcza, że odznaczała się czymś szczególnym. Byłyby to jednak wyłącznie moje domysły. Tak naprawdę niewiele o niej wiemy poza tym, że bezsprzecznie musiała być pięknością, co sprawiło, że w oczach Dawida stała się kimś godnym pożądania i to do tego stopnia, że ze względu na nią zaryzykował wielki grzech.
Po co w ogóle Batszeba trafiła do genealogii Jezusa? Może po to, by pokazać, że Bóg nawet z największego grzechu może wyprowadzić coś dobrego? Że cudzołóstwo, którego dopuścili się Dawid i Batszeba, a które zawsze jest zredukowaniem drugiej osoby do przedmiotu, choć złe, doprowadziło ostatecznie do czegoś dobrego? I że nawet jeśli w swoim życiu ktoś jest tak bierny jak Batszeba – która przecież nie protestowała, zgadzając się na obcowanie z Dawidem – nie jest skazany na porażkę?
To Bóg jest tym, który ocala, co wcale nie znaczy, że pochwala cudzołóstwo. Ta historia wpisana jest zwyczajnie w Boże miłosierdzie. Rodzi dobre owoce, bo właśnie tak działa i tak chce Pan Bóg. Nawet w najgorzej zapisanych przez nas tekstach czy najgorzej zaśpiewanych nutach potrafi On znaleźć jakiś rodzaj piękna. Opowieści o kobietach ujętych w rodowodzie Jezusa są właśnie opowieściami o Bogu, który ocala.
*
Powyższy teskt jest fragmentem książki "Salon piękności. Niezwykłe kobiety w Biblii". Autor: Tomasz Zamorski OP. Wydawnictwo ZNAK.
W perspektywie 2-5 lat można oczekiwać podwojenia liczby takich inwestycji.
"Mikołaje" zarobią więcej na imprezach firmowych, mniej - w galeriach handlowych.